Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie bądź szczupły, bądź szczęśliwy - zachęca Jeremy Clarkson

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Na rynku wydawniczym ukazał się kolejny tom felietonów Clarksona
Na rynku wydawniczym ukazał się kolejny tom felietonów Clarksona Fot.Archiwum Expressu Bydgoskiego/Wydawnictwo Insignis
Jeremy Clarkson był dla wielu nie do zniesienia czy też nie do strawienia już w czasach swojej największej popularności, czyli w epoce prowadzenia kultowego „Top Gear”. Specyficzne poczucie humoru, cięty język i brak granic sprawiły, że na równi go nienawidzono i kochano. Ci kochający stworzyli przekonanie, iż nic jest w stanie ruszyć z posad współautora najpopularniejszego programu motoryzacyjnego na świecie.

A jednak. W 2015 roku Clarkson się doigrał. Uderzył w twarz producenta programu i okazało się, że... „this is it”? Facet, który przepłynął amfibią własnej produkcji kanał La Manche i jako pierwszy dotarł autem na (magnetyczny) biegun północny, trafił na bezrobocie. Albo coś w tym stylu, gdyż - jak sam pisze w najnowszym zbiorze felietonów „Jeśli mógłbym dokończyć...” - jedzie z bezrobotnymi na jednym wózku, przy czym trzeba przyznać, że jego wózek to jednak wypasiony SUV.

Clarkson szuka zatem pomysłu na zabicie czasu - w oczekiwaniu na sfinalizowanie nowych kontraktów. I, oczywiście, daje mu to bardzo dużo dobrej jakości paliwa do nowych felietonów. Choćby o tym, dlaczego ludzie przy zdrowych zmysłach próbują prowadzić zdrowy tryb życia. Umiera ze śmiechu z fit diet, obraża ekologów („ekoświrów” - wszak to on nazwał kilka dni temu Gretę Thunberg „małą idiotką, która zabija motoryzację”). Nie pozostawia suchej nitki na miłośnikach sportu, bez bicia przyznając się zresztą do tego, że nie jest zdolny do najmniejszego wysiłku fizycznego („mdleję ze zmęczenia już na podjeździe mojego domu”).

Nie chce być szczupły, chce być szczęśliwy („a te dwie rzeczy są nie do pogodzenia”). Ale prawdziwa jazda nieprawomyślności zaczyna się dopiero, gdy Clarkson bierze się do polityki. To prawdziwy kiler politycznej poprawności. „Wystarczy, że jakaś gruba, niepiśmienna, tłustowłosa cyganka oświadczy, że została urażona tym, co ktoś powiedział w telewizji, i już się zaczyna...”. Jeszcze ostrzej jedzie z uchodźcami, dla których Brytyjczycy wymyślili system mieszkań chronionych - według Clarksona, zamieszkują je ludzie, którzy „wożą taczkami heroinę”, którą zażywają tak długo, „aż odmalowane ściany pokryją się grubą warstwą wymiocin
i ścieków”, co sprawia, że porządni Brytyjczycy tracą na wartości domów w sąsiedztwie.

I tak dalej, bez końca, na każdy temat. Ostro, po bandzie, wbrew przekonaniom większości, bez patrzenia na to, co wypada i co jest społecznie akceptowalne. I to jest (niestety?) cały urok Jeremy’ego Clarksona. Obrzydliwie błyskotliwy ma we mnie zaprzysięgłą wielbicielkę. Trudno, że lansuje kilka poglądów, z którymi nie mogę się zgodzić. Poza tym widzę faceta, który choćby z racji zawodu widział i wie dostatecznie dużo, by zrobić ze swoich doświadczeń atrakcyjny czytelniczo pożytek.
Jeśli mógłbym dokończyć... (Świat według Clarksona), Wyd. Insignis, Kraków 2019.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera