Starszy człowiek, który przejechał malca, nie przyznaje się do winy. Być może chce wyprzeć ze świadomości prawdziwy obraz tej tragedii. Nie jestem zwolennikiem przydrożnych „kapliczek” ku pamięci ofiar wypadków. Uważam, że pobocza dróg to nie miejsce na opłakiwanie zmarłych.
Do „kapliczki” przy Ogińskiego wyjątkowo mam jednak ciepły stosunek. Może dlatego, że to było dziecko, że przechodziło po pasach i że paliło się wtedy nad zebrami zielone światło... Nie wszystkim przemawia to jednak do wyobraźni. Przedwczoraj za małym rondem Inowrocławskim przepuszczałem dwoje ludzi na przejściu. Zatrzymałem się, ludzie ruszyli i zaraz musieli stanąć, bo na sąsiednim pasie kierowca nawet nie zwolnił przed zebrami. O dziwo, był to zawodowiec - taksówkarz.
Polub "Express" na Facebooku