Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nat King Cole na dwie gitary

Magdalena Jasińska
Katarzyna Górniak i Maciej Miecznikowski
Katarzyna Górniak i Maciej Miecznikowski Marek Podolczyński
W ramach cyklu „Zwierzenia przy muzyce” rozmowa z Maciejem Miecznikowskim i Krzysią Górniak, którzy niedawno wydali album „Tribute to Nat King Cole”, w 50. rocznicę śmierci wielkiego artysty.

[break]
Postanowiliście zbliżyć się do tego tradycyjnego repertuaru. Na płycie są zarówno standardy jazzowe, ale i piosenki Nat King Cole’a.
Maciej Miecznikowski: Staraliśmy się wybrać zarówno te utwory, które są znane jak „Unforgettable” czy „Mona Lisa”, ale i też takie, które i nam się podobają. Mój ulubiony „Never Let Me Go”, który jest bardzo rzadko grany. Wybraliśmy, kierując się własnymi odczuciami, ale chcieliśmy zagrać ten repertuar w innym zestawie instrumentów.
Krzysia Górniak: Bo Nat King Cole zazwyczaj występował z fortepianem, sam był wspaniałym pianistą jazzowym, a my chcieliśmy zrobić oryginalny aranż na dwie gitary.
M.M.: Nie wszystkie utwory ładnie brzmią w tym entourage’u. A dwie gitary całkiem sobie dobrze radzą.

A kto wpadł na pomysł nagrania tej płyty?
K.G.: Maciej przyszedł do mnie, pytając, czy nie miałabym ochoty pograć muzyki Nat King Cole’a, bo od lat go słucha.
M.M.: Od dzieciństwa on i jego głos miały wpływ na mnie, jakoś się dobrze czułem z jego muzyką. I zawsze moim marzeniem było nagranie tych piosenek - zrobić coś wspólnie dla Nat King Cole’a. Nadarzyła się okazja, bo była 50. rocznica jego śmierci i w lutym razem z orkiestrą sopocką Wojciecha Rajskiego mieliśmy koncert.
K.G.: Ale też warto wspomnieć, że Maciej ma bardzo zbliżoną barwę głosu do Nat King Cole’a. Nie odbiega to stylistycznie. Taki ciepły, miękki wręcz pościelowy głos.
M.M.: Kobiety mdleją? Nat King Cole kiedyś powiedział, że głosem chciałby zmienić świat na lepszy. Ja też - jestem kontynuatorem tej tradycji. Przed koncertem pytam publiczności, czy da się zmienić świat na lepsze - wtedy mówią, że nie, a po koncercie, że da się - więc to chyba działa.
K.G.: Maciej wcześniej współpracował z zespołem Leszcze, lubił popową muzykę, a tu jazzowe brzmienie - więc to taka nowa odsłona.
M.M.: Coś nowego w mojej praktyce zawodowej. Głos śpiewany blisko mikrofonu, do tego otoczony „pierzynką” smyczków i taka delikatna gitara w rękach Krzysi Górniak. Czy ja ci mówiłem, że świetnie grasz…?

Jak się zgadzaliście w tym mariażu dwóch gitar?
K.G.: Współpraca rozpoczęła się właśnie od dwóch gitar.
M.M.: Ale baliśmy się, bo zrobić tribute to fajnie, fajnie, ale zawsze jest niebezpieczeństwo, że się zrobi gorzej niż oryginał.
K.G.: Gorzej albo zrobi się powtórkę - kopię. My chcieliśmy zrobić coś nie gorszego, ale i podkreślającego nasze osobowości. Ta muzyka miała być dla nas inspiracją.
M.M.: Ostatnio zachwycam się grą na gitarze. Kupiłem sobie piękny instrument i pamiętam, jak na pierwszej próbie zagraliśmy „A Blossom Fell”.
K.G.: I zaczęliśmy myśleć o aranżu - co ja bym mogła dograć do tego, co Maciej gra. Każdy utwór, który wymyślaliśmy, zabierał nam kilka godzin. Najpierw udało nam się nagrać je w duecie i to już się bardzo podobało. Potem dograliśmy do niektórych utworów sekcję rytmiczną, a na końcu doszedł Atom String Quartet. Było bardzo przyjemnie.
M.M.: Mam nadzieję, że to słychać na płycie, że jest taka radość muzykowania.

Pani jest także filozofem?
K.G.: Tak, jestem filozofem, ukończyłam studia na Uniwersytecie Warszawskim. Filozofia jest w każdym z nas i dopełnia nasze życie.
M.M.: Teraz wiem, dlaczego grasz takie mądre sola.
K.G.: Studia mi bardzo pomogły w muzyce. Filozofia pomaga każdemu człowiekowi w każdej branży. Teraz piszę pracę doktorską nt. „Filozoficzne aspekty improwizacji”. Tak więc łączę to, co wykonuję - opisuję te procesy mojej muzycznej pracy i łączę z myślami filozofów.
M.M.: A mnie można zapytać o Kaszuby, bo jestem Kaszub i mogę po kaszubsku pogadać.

Kaszub, do tego wykształcony śpiewak...
K.G.: Ciekawe, Maciej jest po śpiewie operowym, w tym roku wystąpi także jako aktor.
M.M.: Mogę o tym opowiedzieć, to spektakl „Kolacja na cztery ręce”, w której zagram Haendla w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego. To już niedługo w Teatrze Kamienica, a potem w Teatrze Stu. Wcześniej Krzysztof Jasiński wyreżyserował „Kolację”, a grali tam Peszek, Nowicki i Bińczycki - już się pocę.

Do opery Pana nie ciągnie?
M.M.: Ależ ciągnie, ale opera mi nie odpowiada. Spytajcie, dlaczego opera mi nie odpowiada?

Dlaczego opera Panu nie odpowiada?
MM: Ja do niej piszę, a ona mi nie odpowiada (śmiech). Ale tak już poważnie, to były pewne plany, ale basy takie jak ja mają nudne role w operze - gdybym był tenorem, no albo barytonem…. Ale może jeszcze kiedyś coś zrobię w operze.

Magda Jasińska zaprasza do wysłuchania audycji „Zwierzenia przy muzyce” w Polskim Radiu Pomorza i Kujaw w środę o godzinie 18.10.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!