Do tego typu pogromów jestem przyzwyczajony i robią na mnie dużo mniejsze wrażenie niż kolejny dom podarowany Banasiowi przez emeryta.
Zabolała mnie natomiast reakcja zwolenników opozycji, którzy wytknęli mi robienie sobie jaj z pogrzebu demokracji w Republice Banasiowej PiS-u.
Fala krytyki spłynęła na mnie jeszcze przed zakwestionowaniem przez PiS wyników wyborów do Senatu. To oczywiste, że ich przegrana w izbie zadumy, podobnie jak Nobel dla Tokarczuk, musi być wynikiem fałszerstwa lub dziełem nihilistycznego spisku. Jedno i drugie wymaga natychmiastowej reasumpcji.
Przecież to kpina myśleć, że kandydaci zatwierdzeni osobiście przez Jarosława Kaczyńskiego - kryształowi jak Glapiński, nieskazitelni, ba niedorzecznie wręcz uczciwi jak Marian Banaś, mogli zostać pokonani przez, co tu dużo mówić, zwyrodnialców i przestępców o mentalności - jak mówił Gomułka - alfonsów. Otóż, nie kto inny jak lider PiS-u, komentując rzekomo sfałszowane wybory do Senatu, powiedział, że jego ugrupowanie mogło wstawić na listy wiele osób skompromitowanych, także z poważnymi zarzutami prokuratorskimi, znanych członków trojga partii, poszukiwanych listami gończymi, osoby skazane za ciężkie przestępstwa i ułaskawione przez prezydenta, ale nie skorzystało z takiej okazji. Nawet dziecko wie, że prawica posiada w swoim portfolio indywidua, mogące śmiało konkurować choćby z senatorem Gawłowskim i innymi.
Wrogie przejęcie Senatu stało się faktem, a radość opozycji przedwczesna i żałosna jak wołanie o śledztwo w sprawie dwóch bliźniaczych „pisich wież”. Śledztwo umorzono. Dwa dni przed wyborami. Taki finał sprawy już wcześniej przewidział mój sąsiad, zagorzały zwolennik „dobrej zmiany’, który powiedział między innymi „po grzyba mu dwie wieże, skoro i tak bolą go kolana, niech pan będzie poważny sąsiedzie”.
Jak mi wytłumaczył, cała sprawa opierała się na nieporozumieniu, bo Kaczyńskiemu, co słychać na nagraniu, nie chodziło o dwie wieże, ale… Białowieżę.
Poza tym w wielu znaczących gabinetach w naszym kraju zawsze przesiaduje jakiś ksiądz, któremu zwyczajowo trzeba wręczyć kopertę z pieniędzmi, o czym Austriak wiedzieć powinien, zanim zabrał się za interesy w Polsce.
Nowe osiedle mieszkaniowe na poprzemysłowych terenach przy Rycerskiej w Bydgoszczy
