[break]
Pan Wiesław (nazwisko do wiadomości redakcji) zasłania się logiką, wieloletnim zwyczajem (no i wygodnym przyzwyczajeniem), a Remondis zasłania się najnowszą uchwałą Rady Miasta. Konkretnie paragrafem 13, który głosi, m.in., że miasto świadczy usługę odbioru odpadów, wystawionych przed nieruchomością lub (w szczególnych wypadkach) w miejscu dostępnym dla ekipy, np. przy drodze umożliwiającej dojazd wozu odbierającego odpady.
Mieszkańcy ul. Komandosów (zmieści się na niej śmieciarka) swoje odpady muszą wystawić na ulicę Saperów. Pan Wiesław protestuje w imieniu swoim i trzech innych mieszkańców tej ulicy. - Na początku, przez dwa miesiące, Remondis zabierał pełne pojemniki spod domu, ale po puste sam musiałem iść na Saperów. Teraz muszę dźwigać śmieci, bo firma nie kwapi się, by podejść pod nasze domy. A sytuacja się u mnie bardzo zmieniła. Od sześciu lat jestem na rencie z powodu schorzenia onkologicznego. Mam zaburzenia równowagi. Niedaleko mieszka wiekowa schorowana kobieta, jest też starszy pan z chorobą Parkinsona i nieco młodsza para, ale także w kiepskim stanie zdrowia. Póki mogłem, pomagałem, ale teraz sam ledwo chodzę. Worków nikt nie odbiera. W upały zużyte pampersy grzały się na słońcu. Przez 47 lat było dobrze, a teraz ktoś nam „polepszył”, a płacić trzeba.
W tej sprawie pan Wiesław poruszył niebo i ziemię. Odwiedził ówczesną prezydent Ciemniak, później prezydent Mackiewicz, odbył kilka nieudanych prób nawiązania kontaktu z prezydentem Bruskim. Dostrzegł wprawdzie zrozumienie w oczach pracowników ratuszowego Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska i stacji sanitarno-epidemiologicznej, ale co mu po zrozumieniu, skoro góra śmieci rośnie. Remondis tłumaczy, że nikogo nie może wyróżniać, że wykonuje to, co zapisane jest w uchwale. Ma jednak w swoim katalogu usługę wystawianie pojemnika ze śmieciami za 6,83 zł od osoby miesięcznie...