I tak napuchnięty sobie siedziałem, kiedy przyszła wiadomość o śmierci pana Adama Słodowego, twórcy „Zrób to sam”, który czarował miliony Polaków małych, choć nie miał w sobie nic z celebryty. Sam akurat z panem Słodowym związane mam wspomnienia mroczne. Bo jemu rachu-ciachu wszystko wychodziło, a mi nigdy nie wychodziło nic, wszystko było szpetne i kręciło się w drugą stronę, albo w ogóle. W związku z tym za młodu wpadłem w traumę, do czasu, aż okazało się, że żadnemu z koleżków też nie wychodzi. Co zresztą zrodziło w nas przekonanie mocne, że telewizja kłamie.
W każdym razie razem z panem Adamem odeszła symbolicznie pewna epoka w historii rozwoju dziatwy polskiej. Bo jakie były dwa główne powody, dla których „Zrób to sam” tak nas rozgrzewało? Raz, że w tych czasach wszystkiego, też zabawek, brakowało, a dwa, że był pretekst, żeby budować, tworzyć, ale i zagospodarowywać czas. Dziś, w czasach nadmiaru produktów gotowych i szybkowymienialnych, oba te powody zniknęły. Dzieciaki w wirtualnym świecie czas mają zagospodarowany po berecik - głównie biernie, ale mają. Niestety to, że nie trzeba niczego robić, bo wszystko jest na wyciągnięcie łapy, sprawia, że dziecko nie próbuje, nie tworzy, nie kombinuje i staje się idealnym biorcą. A przy okazji pozbawia się też czegoś ważnego - poczucia sukcesu. Bo nawet jak komuś ta zabawka wyszła koślawo, to satysfakcja była po niebiosa.
Trendy jest samemu strugać meble czy warzyć piwo… Co drugi znajomek na FB to teraz DIY, którego musimy oblajkowywać do upadłego, bo ponoć świadczy to i o naszym poziomie społecznym i o horyzontach też.
I tu zaraz ktoś wyskoczy, że przecież mamy całą modę „Do It Yourself”, czyli „Zrób to sam” po angielsku, co brzmi ładnie, a nawet światowo. Trendy jest samemu strugać meble czy warzyć piwo… Co drugi znajomek na FB to teraz DIY, którego musimy oblajkowywać do upadłego, bo ponoć świadczy to i o naszym poziomie społecznym i o horyzontach też. Cóż, w PRL ludzie budowali sobie sami nawet domy, bo nie mieli wyboru, dziś bawiący się w DIY to tacy dorośli, których na to stać. Bo przecież ta moda to kapitalny biznes. Ktoś sprzedaje narzędzia, ktoś kręci o tym teleprogramy, ktoś dba, żeby moda nigdy nie zagasła… I wszystko to ma ze „Zrób to sam” tyle wspólnego, co mój karmnik z karmnikiem pana Adama.
