I skoro jeden skalp wart jest 136 zł rocznie, to opłaca się odpalić dyszkę łowcom skalpów.
Istnieje wprawdzie ryzyko, że ściągnięty pacjent będzie lichego zdrowia, gotowy odwiedzać swą przychodnie co drugi tydzień. I na to jednak są sposoby.
Wystarczy, by lekarz pierwszego kontaktu parę razy warknął na takiego delikwenta lub spławił go po paru minutach rozmowy. Pierwszy kontakt staje się wtedy pierwszym i ostatnim.
Ciekaw jestem, kiedy ktoś w służbie zdrowia sięgnie po Gogola i wpadnie na pomysł zapisywania w rejestrach martwych dusz.