- Budżet Zarządu Dróg Wojewódzkich na rok 2010 to farsa. Dawne toruńskie, dwa razy mniejsze, zgarnia ponad połowę pieniędzy. Bydgoskie dostaje ochłapy - twierdzi nasz informator.
<!** Image 2 align=right alt="Image 144710" sub="W piątek do dymisji podał się dyrektor Tomasz Szymański. Według pracowników ZDW, ich nowy szef nie chciał zostać marionetką w rękach marszałka Fot. Urząd Marszałkowski">W atmosferze skandalu odbywają się poszukiwania kolejnego kandydata na szefa Zarządu Dróg Wojewódzkich. W piątek do dymisji podał się dyrektor Tomasz Szymański. Według pracowników ZDW, ich nowy szef nie chciał zostać marionetką w rękach marszałka, Piotra Całbeckiego. - Jedną z jego pierwszych decyzji było przypomnienie swojemu zastępcy, panu Sebastianowi Borowiakowi, oddelegowanemu do pracy przez marszałka o zasadach korzystania z samochodów służbowych, to jest garażowania ich na Fordońskiej 6. Tymczasem wcześniej udostępniano mu opla astrę do codziennych dojazdów do miejsca zamieszkania w Inowrocławiu - napisali w liście do Piotra Całbeckiego.
Pełniącemu obowiązki dyrektora w okresie od lipca do grudnia, Januszowi Czajkowskiemu zarzucają spowodowanie niewydolności organizacyjnej jednostki. - Jego obecność sprowadzała się do sporadycznych wizyt i odwiedzin. W całym okresie sprawowania przez niego funkcji dyrektora nie rozwiązano żadnych kluczowych problemów. Brak zasad współpracy z samorządami lokalnymi, niewykonanie planowanego zakresu rzeczowo-finansowego zadań inwestycyjnych o dużym znaczeniu do dla regionu, podpisanie w grudniu 2009 roku umów na zadania inwestycyjne finansowane z Regionalnego Programu Operacyjnego nie mających pokrycia w budżecie na 2010 rok, nieuzasadnione przedłużanie podpisania umów na zimowe utrzymanie dróg to tylko niektóre z wątpliwych „osiągnięć” pana Czajkowskiego. Na uwagę zasługuje też fakt, że zatrudniony został kolejny radca prawny, który bronił pana Czajkowskiego w bulwersującej aferze remontu wiaduktu w Toruniu. Tymczasem trzech radców prawnych już współpracowało z ZDW. Przypadek czy dowód wdzięczności?
<!** reklama>Co na to Urząd Marszałkowski? - List pracowników to klasyczny anonim, a takich nie zwykliśmy komentować - mówi rzeczniczka marszałka, Beata Krzemińska. - Jednak dyrektor Czajkowski, który został brutalnie oczerniony, zamierza złożyć pozew do sądu. Liczymy, że uda się ustalić autora tych pomówień.
Według innych, czarę goryczy przelała lista inwestycji na 2010 rok. - Ponad połowę pieniędzy pochłoną prace na terenie dawnego województwa toruńskiego - twierdzi jeden z naszych Czytelników. - Remonty tras Grudziądz-Wąbrzeźno-Rypin oraz Brodnica-Sierpc to 90 mln złotych. Na stare bydgoskie, które obszarowo było 2 razy większe, zostaje 75 mln mln złotych. Za te pieniądze uda się jedynie zmodernizować trasy Sępólno-Kcynia i Żnin-Inowrocław-Włocławek.
<!** Image 3 align=right alt="Image 144711" >- To jakieś nieporozumienie. Nikt nie bierze pod uwagę dawnego podziału administracyjnego czy kryteriów geograficznych. Chodzi wyłącznie o sprawne powiązanie autostrady A-1 i trasy S5 z największymi miastami. Jeśli spojrzy się na cały nasz wieloletni program, nikt nie będzie miał wątpliwości, że nikogo nie faworyzujemy. Większość pieniędzy na lata 2008-2011 trafiło lub trafi do zachodniej części regionu - podkreśla Beata Krzemińska.
W innym tonie wypowiada partyjny kolega Piotra Całbeckiego, Wodzisław Giziński. - Przez wiele lat wydawało mi się, że konflikt bydgosko-toruński jest sztucznie nakręcany. Po trzech latach pracy w sejmiku widzę, że ma on podstawy, których należy doszukiwać się w podziale pieniędzy. Niestety, wielu urzędnikom z Torunia bliższa ciału jest koszula, w tym wypadku ich stare województwo niż sprawiedliwe traktowanie wszystkich części regionu.
Radny SLD, Jan Szopiński, obawia się też, że wraz z przekształceniem ZDW w spółkę nadal istnieje ryzyko przeniesienie go do Torunia. W tej sprawie zamierza interpelować na sesji sejmiku.
Urząd Marszałkowski zamierza przygotować szczegółową informację, by zakończyć dyskusje o podziale pieniędzy i siedzibie ZDW. Do tematu wrócimy.