Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Manifa za jeden uśmiech

Katarzyna Bogucka, fot. Tymon Markowski
Podczas piątkowej premiery sztuki „Źle ma się kraj” w reżyserii Weroniki Szczawińskiej mocno zraziłam się do najbardziej wspólnotowej ze sztuk, jaką jest teatr. Wcale nie poczułam wspólnoty.

Podczas piątkowej premiery sztuki „Źle ma się kraj” w reżyserii Weroniki Szczawińskiej mocno zraziłam się do najbardziej wspólnotowej ze sztuk, jaką jest teatr. Wcale nie poczułam wspólnoty.

<!** Image 3 align=none alt="Image 191638" >

Co gorsza, oglądając spektakl nie miałam też żadnych skojarzeń z powiastkami filozoficznymi, takimi jak „Kandyd” Woltera, albo z „Podróżami Guliwera” Swifta, a takie skojarzenia przed premierą programowali w naszych głowach twórcy. Mnie ostatnia część teatralnego cyklu „Oburzeni” skojarzyła się z próbą satyry na tak zwane „nasze czasy”, bez fabuły i jednak bez głębszej treści, którą sygnalizowały jedynie populistyczne wywody, manifesty oklepane do imentu, rewelacje ekonomiczne rodem z pierwszych stron gazet, ale sprzed kilku lat. <!** reklama>

Stare śpiewki

Chwilami sądziłam, że twórcy mają publiczność za naiwniaków, których można zbajerować starymi śpiewkami. Sądziłam, że uczestniczymy w jakiejś grze, że oto za chwilę zacznie się prawdziwy teatr. Był nawet taki moment zawieszenia, niewielka przerwa. Niestety&

Bardziej interesująca od treści były więc doskonała scenografia, bohaterowie, kostiumy. Twórcom nie można odmówić pomysłowości.

Mózg nie rozumie

Powiedzmy, że akcja (choć w sumie jej nie było) toczy się na łące. Z kępek trawy dobiegają swojsko brzmiące okrzyki „PKP, Intercity, Pesa”, „osiedle strzeżone”. Po chwili pojawia się także Kredyt Bankowy oraz osóbka w świetnej czapce udającej mózg, która nic nie rozumie. I tak też została nazwana: Postać Co Nic Nie Rozumie (Julia Wyszyńska, nowa aktorka TP). Sprywatyzowana Kolej Publiczna, Małgorzata Witkowska, ciut przerysowana głosowo, donosiła o drożyźnie, o spóźnieniach, o „pośladach odciskających się na siedzeniach” i o tłustych firankach. Strzeżone Osiedle, interesujący Jakub Ulewicz, dość przytomnie uzmysławiało potrzebę paranoicznego grodzenia się od wszelkiego zła. Znakomity Kredyt Bankowy, Michał Czachor, nikogo nie dziwił, choć zasługą tego świetnego aktora było to, że stworzył naprawdę zabawną kreację. Dużo wniósł do spektaklu Mirosław Guzowski, czyli Ławka Szkolna. Paranoję gimnazjalnych celów dydaktycznych i sposobów ich realizowania dawno powinno się wziąć na ostrze ironii i bezlitośnie zamordować. Happening? Komiks? Burleska? Sztuka naiwna? Przymrużenie oka? Być może teatrolog postawiłby trafną diagnozę tego przedstawienia. Mnie ono nie urzekło, a chwilami nawet żenowało. Może eseje lewicującego Tony’ego Judt’a, na podstawie których powstała sztuka, lepiej było zostawić w zaciszu książkowych okładek i uniknąć w ten sposób pustych frazesów? Ironia potrzebuje więcej inteligencji i świeżości przede wszystkim, a i na błazenadę było tu za mało paliwa. Ileż można się śmiać z naszych polskich niedoróbek? Krzyczeć po tym spektaklu się nie chce, protestować też nie, pozostało cicho westchnąć. Ulotniło się gdzieś oburzenie&

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!