Założenia Karty Bydgoszczanina przedstawiono w piątek podczas konferencji prasowej Łukasza Schreibera i komitetu Bydgoskiej Prawicy. Jako pierwszy o pomyśle mówił Marcin Sypniewski, członek zespołu wspierającego kandydata na prezydenta Bydgoszczy, lider Konfederacji w mieście.
- To jest też element mojego programu z poprzednich wyborów, w których startowałem, jako kandydat na prezydenta Bydgoszczy - zaznaczał Sypniewski.
O Karcie Bydgoszczanina mówił, że to "proste rozwiązanie, dzięki któremu mieszkańcy naszego miasta będą odnosili korzyści z tego, że płacą podatki w Bydgoszczy".
- Chcemy miasta, które jest tańsze dla mieszkańców. To proste rozwiązanie umożliwi, że ci mieszkańcy, którzy ciężko pracują, którzy odprowadzają podatki w Bydgoszczy, będą mogli płacić taniej, między innymi za komunikację miejską, za parkowanie. Też za korzystanie z usług miejskich - dodał.
Zaznaczał, że Bydgoszcz wyludnia się. - Podczas rządów prezydenta Bruskiego na 9 miejsce w Polsce pod względem liczby ludności. Większy problem jest taki, że część ludzi, którzy mieszkają w Bydgoszczy, nie ma tutaj stałego zameldowania i nie odprowadza tutaj podatków - mówił Sypniewski. - Mamy sporą grupę mieszkańców, którzy korzystają z miejskich usług, a podatki odprowadzają gdzie indziej. Oczywiście, nie możemy ich zmusić, by zameldowali się w Bydgoszczy, natomiast chcemy ich zachęcić, chcemy, by zobaczyli, jaką korzyść mają z tego, że zostaną bydgoszczanami.
Ulgi na przejazdy autobusami, tramwajami i na parkingi
Rozwiązania podobne do "karty" są stosowane też w innych miastach, między innymi w Warszawie. Pytania o brak oryginalności pomysłu uprzedził Łukasz Schreiber.
- Dobre rzeczy trzeba wprowadzać w życie. Dlaczego kilkanaście lat nie wystarczyło, by wprowadzić ten pomysł? - pytał polityk PiS-u. - Trwały nawet w bydgoskim ratuszu prace nad nim, ale okazało się, że miasta nie stać na tego rodzaju pomysł. Trudno mi zrozumieć, że miasta z budżetem bliskim 3 mld zł nie stać na wprowadzenie takiego systemu. Chcemy, by mieszkańcy byli dumni ze swojego miasta. Chcemy też elementu tożsamościowego w tym wszystkim. Chcemy zachęcić, nie zmusić, by płacili podatki w Bydgoszczy.
Kartę mogłyby dostać trzy grupy osób. To ci, którzy mieszkają w Bydgoszczy, ci, którzy płacą tam podatki i wreszcie studenci bydgoskich uczelni. Konkretnie, karta dawałaby 50 proc. zniżkę na przejazdy komunikacją miejską, tyle samo na parkowanie w Strefie Płatnego Parkowania. Podobną ulgę na abonament mogliby dostać również osoby zameldowane w obszarze SPP.
Program zakłada również wprowadzenie ulg w ramach działania "Aktywny bydgoszczanin". Wśród założeń jest, między innymi otrzymanie raz na kwartał zniżki w wysokości 50 proc. na wejścia do obiektów kultury, w tym również do Filharmonii Pomorskiej i Opery Nova.
- Pomysł jest taki, że to ma być coś więcej niż karta zniżkowa do sklepu. To ma być aplikacja, dzięki której nie tylko dowiedzieć się o wszystkich miejskich instytucjach, wydarzeniach, o tym, kiedy są otwarte urzędy. To ma zachęcić też bydgoskich przedsiębiorców, by także oni znaleźli się w tym systemie - wyjaśniał Schreiber. - Warunek jest jeden, że oferują mieszkańcom przynajmniej 5 proc. zniżki na Kartę Bydgoszczanina i dzięki temu ich oferta też tu trafi.
Karta miałaby także działać w postaci aplikacji. Celem pomysłodawców jest również zwiększenie zainteresowania mieszkańców sprawami miasta. Program ma być "samofinansujący".
- Raptem kilkanaście procent mieszkańców Bydgoszczy wzięło udział w jakichkolwiek konsultacjach w ciągu ostatnich pięciu lat. Aktywność jest stosunkowo niewielka - przyznał Schreiber. - To zrozumiałe, ludzie są zabiegani, mają swoją pracę, starają się przedostać przez korki w Bydgoszczy, mają swoje życie prywatne, hobby i być może nie mają czasu na chodzenie, branie udziału w takich formach.
Szczęśliwy traf za 10 tys. zł?
Dodatkowym elementem ma być także towarzysząca karcie loteria. Jej zwycięzca otrzymałby bon o wartości 10 tys. zł na wydanie w instytucjach miejskich i u prywatnych przedsiębiorców, którzy są zalogowani w Karcie Bydgoszczanina. 100 osób dostałoby w kolejnym losowaniu darmowe sieciówki i mogłoby darmowo korzystać z parkingów, a kolejnych 500 osób otrzyma 500 zł dopłaty do elektrycznego roweru.
Łukasz Schreiber odniósł się również do komentarzy na temat powołania Bydgoskiej Prawicy, jako porozumienia PiS-u, Konfederacji i innych ruchów.
- To jest nasze lokalne porozumienie - mówił były minister. - Zresztą znacznie szersze niż porozumienie dwóch partii. Większość osób na naszych listach będzie bezpartyjna. Liderzy w Warszawie i w innych miastach mają oczywiście swoje interesy partyjne, patrzą przez pryzmat wielkiej polityki na wiele rzeczy. My się zajmujemy Bydgoszczą. Oczywiście, na listach do wyborów znajdą się również kandydaci na radnych z Konfederacji na listach.
- Nie widziałem żadnych krytycznych kandydatów, że PO ma iść z Lewicą, to wszyscy uznają za coś dobrego i normalnego, a nasze porozumienie, które jak mówię, jest znacznie szersze, próbuje się zdyskredytować - dodał. - Ale my sobie z tym poradzimy. Będziemy przekonywali bydgoszczan do programu. To jest porozumienie dla Bydgoszczy, a nie dla struktur partyjnych.
