W idealnym świecie byłyby to warunki idealne dla chorych na moją przypadłość. Tymczasem jednak, gdy już wyrwę się z przegrzanych pomieszczeń, wpadam w smog palenia czymkolwiek.
Czasem nie broni przed nim nawet uszczelniony samochód. Cóż dziwnego, skoro ekspert tłumaczy nam, że smród jest w powietrzu taki, że nawet gdybyśmy umieli nie oddychać, to i tak te świństwa wlazłyby nam przez skórę... I, że tak naprawdę na nic nawet edukacja ekologiczna i kary za palenie śmieci. Sprawa jest technologicznie bardziej skomplikowana i bardziej... przerażająca. Od dziś nie wychodzę z domu w ogóle.