MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kaleki za kółkiem

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Stara śpiewka „Zima zaskoczyła drogowców”, która od wczoraj znów stała się szlagierem (sorry, teraz się mówi „powerplayem”) radiowych i telewizyjnych stacji, w tym wypadku niesie treści obraźliwe i krzywdzące dla drogowców.

Stara śpiewka „Zima zaskoczyła drogowców”, która od wczoraj znów stała się szlagierem (sorry, teraz się mówi „powerplayem”) radiowych i telewizyjnych stacji,
w tym wypadku niesie treści obraźliwe i krzywdzące dla drogowców. No bo jeśli śnieg zaczyna ostro sypać około pierwszej w nocy i nie przestaje do świtu, to trudno oczekiwać, by podczas porannego szczytu wszystkie drogi były czarne. A mimo to sądnego ostatniego czwartku 13 kilometrów najpierw drogą wojewodzką nr 254 (Łabiszyn - Brzoza), a następnie drogą krajową nr 25 (odcinek Brzoza
- Bydgoszcz) przejechałem niemal jak po maśle, z przyzwoitą jak na te warunki prędkością 40-50 km/h. Ba, Szwederowo też bez problemu wziąłem z marszu w jakieś 10 minut. Pogrzeb rozpoczął się dopiero na skrzyżowaniu Pięknej z Szubińską. Stamtąd droga w kondukcie na Warszawską, a więc głupie półtora kilometra, zajęła mi ponad godzinę. Drogowcy zawalili? Gdzież tam. Ci, żeby coś pomóc, musieliby mieć na wyposażeniu małe helikoptery ze spuszczanymi na jezdnię ssawkami śniegu. Dwa pługi, które dostrzegłem tkwiąc w kondukcie, nie miały najmniejszej szansy, by się przedrzeć i przejść do jakiejś sensownej formy aktywności. Bo też nikt z kierowców nie był skłonny ustąpić pola choćby na centymetr, by uwolnić pługi.

<!** Image 2 align=none alt="Image 162088" sub="Opowieści o tym, jakimi to mistrzami kierownicy są Polacy, trzeba między bajki włożyć, choć zdarzają się kierowcy, którzy zawsze sobie poradzą. Fot. Tymon Markowski">

*

W mielonym kołami śniegu na asfalcie strasznie skompromitowała się też lansowana ostatnio idea jazdy na suwak. Wypinali się na nią zarówno ci, którzy mieli wpuszczać do suwaka, jak i ci, którzy mieli być wpuszczani. W znośną pogodę jest to tylko kwestia manier, bo przecież nie jest to przepis z kodeksu ruchu. W taką pogodę jak w czwartek powinien to już jednak być odruch samozachowawczy. Wymuszanie pierwszeństwa (czyli wpinanie się na chama do suwaka) i aktywna obrona pierwszeństwa (czyli niewpuszczanie do suwaka), gdy oba auta tańczą przy energicznym naciśnięciu gazu, to igraszki wariatów. Dominujący napęd na przednie koła oraz coraz lepszy stan opon w polskich krążownikach szos paradoksalnie przyczyniają się także do tego, że kierowcy gorzej radzą sobie w ekstremalnych warunkach. Prawie nigdy nie wpadamy w poślizgi, więc już nie umiemy tych poślizgów kontrolować. A ćwiczyć tych umiejętności gdzieś na uboczu, na pustym placyku, nie chce się albo czasu na to nie ma. Podobnie rzecz się ma z dokładnym, zabierającym minimum miejsca parkowaniem. Coraz więcej osób spośród znajomych przyznaje mi się, że najefektywniejszego parkowania tyłem nie próbuje wykonywać nawet w idealnych warunkach. Bo się boją, bo niby nie ma gdzie potrenować. Opowieści o tym, jakimi to Polacy są mistrzami kierownicy, moim zdaniem trzeba już między bajki włożyć.
O naszych umiejętnościach nie świadczą wyniki paru rajdowych asów z Orlen Teamu (zresztą najlepiej w rajdach idzie nam teraz na motocyklach i quadach), lecz średnia krajowa, która od czasów sukcesów Sobka Zasady mocno się obniżyła. A ponieważ aut na drogach coraz więcej, życzliwości zaś coraz mniej, to razem ze śniegiem zima musi też sypać stłuczkami.

<!** reklama>

*

W związku z atakiem zimy wczoraj zadzwonił do mnie pewien dziadek. Jak się łatwo domyślić, generalnie chodziło mu o tę dzisiejszą młodzież. Ale w specyficznym kontekście. Wnuczka dziadka uczęszcza do bydgoskiej szkoły. W czwartek dziecię nie uczęszczało, bo miasto nie kazało - był to dzień,
w którym każdy rodzic mógł pozwolić dziecku leniuchować w domu, by nie musiało stykać się ze sparaliżowanymi na drogach. Dziadek przyjął ten przejaw lekkiego rozluźnienia dyscypliny z wyrozumiałością. Atoli następnego dnia, gdy śnieg już od dawna nie padał i główne trakty były nieźle uprzątnięte, miasto nadal dawało rodzicom wolną rękę w posyłaniu pociech po naukę,
a na dodatek dyrektor szkoły pupilki dziadka ogłosił, że dwie pierwsze lekcje są odwołane. Co to będzie, gdy złapie prawdziwa zima? - pytał na zakończenie rozmowy dziadek. Odpowiem mu, ale dopiero po ciszy wyborczej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!