Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze z Bydgoszczy też mają rekordy w liczbie nadgodzin. Gdzie pracuje się najwięcej?

Redakcja
Jak wykazała kontrola NIK (za lata 2012-14) lekarz rekordzista ze Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. dr Jana Biziela w ciągu całego tygodnia miał zaledwie 30 godzin odpoczynku
Jak wykazała kontrola NIK (za lata 2012-14) lekarz rekordzista ze Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. dr Jana Biziela w ciągu całego tygodnia miał zaledwie 30 godzin odpoczynku Tymon Markowski
Dyżurująca cztery dni z rzędu lekarka z Białogardu zmarła w trakcie pracy. W Bydgoszczy lekarze też pracują w nadgodzinach. Czy to bezpieczne?

W ubiegłym tygodniu w Szpitalu Powiatowym w Białogardzie (woj. zachodniopomorskie) podczas pełnienia dyżuru zmarła 44-letnia lekarka. Anestezjolog znaleziono martwą w pokoju lekarskim. Pracowała czwartą dobę z rzędu. Nie była etatowym pracownikiem szpitala. Miała podpisany kontrakt z lecznicą. - Prowadziła jednoosobową działalność gospodarczą, w związku z tym sama regulowała rytm i tempo pracy. Ponieważ była zainteresowana komasowaniem godzin pracy, a i my byliśmy zainteresowani takim rozwiązaniem, to taka umowa została zawarta i była realizowana. Żaden przepis prawny nie zabrania takiej praktyki - tłumaczyły po tragedii władze białogardzkiego szpitala na antenie TVN24.

Lekarze pod presją

- Tłumaczenia szpitala to kpina - mówi Dariusz Ratajczak, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w województwie kujawsko-pomorskim. - Na lekarzy jest wywierana duża presja, aby podpisywać kontrakty, a nie umowę o pracę. Szpitalom jest to na rękę, bo oszczędzają w ten sposób pieniądze i nie muszą oglądać się na kodeks pracy. Lekarze są postawieni pod ścianą. Władze białogardzkiego szpitala na pewno wiedziały o tym, że lekarze pracują ponad siły, ale nie przejmowały się tym, bo prawo stoi po ich stronie. System kontraktowy jest chory i trzeba go ucywilizować - dodaje związkowiec.

Medycy podkreślają, że przemęczony lekarz stanowi zagrożenie dla pacjentów. Trzy lata temu przepracowana lekarka o mały włos nie przyczyniła się do śmieci 84-letniej pacjentki z podbydgoskiego Żołędowa. Anestezjolog po zbadaniu nieprzytomnej kobiety stwierdziła zgon. Kiedy w drodze był już zakład pogrzebowy, będący na miejscu policjant zauważył, że seniorka daje oznaki życia. Kobieta zamiast do kostnicy pojechała do szpitala. Lekarka, była na drugim dyżurze z rzędu. Poprzedni pełniła od godz. 15 do 7 rano. A następny nocny dyżur... też był jej.

Kontrola NIK

Najwyższa Izba Kontroli w latach 2012 - 2014 skontrolowała dwa bydgoskie szpitale. W Wojskowym Szpitalu Klinicznym szczegółowe badanie czasu pracy wykazało, że „dyżury planowano bez zapewnienia części personelu odpowiedniego odpoczynku. Stwierdzono liczne przypadki ciągłego, wielodniowego udzielania świadczeń, a jeden z lekarzy miał tylko 48 godzin odpoczynku w całym tygodniu” - czytamy w raporcie NIK. Jeszcze ciężej pracował jeden z lekarzy w Szpitalu Uniwersyteckim nr 2 imienia doktora Biziela - czytamy w raporcie NIK. Tu dowiedziono, że jeden z lekarzy miał tylko 30 godzin odpoczynku w tygodniu. Oznacza to zatem, że w ciągu tygodnia przepracował aż 138 godzin!

Władze szpitala zapewniają, że do takich incydentów w lecznicy już nie dochodzi.

- Takich sytuacji w szpitalu nie ma. Nikt nie pracuje ponad siły. Nie planujemy nikomu, bez względu na formę zatrudnienia, kilku dyżurów z rzędu. Może się zdarzyć, że jakiś lekarz dyżuruje dzień po dniu, jeśli pozamienia się z kolegami - mówi dr Zbigniew Sobociński, zastępca dyrektora d.s. lecznictwa Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. Biziela. - Lekarze, którzy pracują w oparciu o umowy cywilno-prawne mają zapisaną podstawę 100 godzin. Resztę mogą wypracować na dyżurach, ale nikt ich do tego nie zmusza - zapewnia.

PRZECZYTAJ:Lekarze urobieni po łokcie

Maratony nie są jednak tylko bydgoską domeną. Z podobnymi problemami borykali się bowiem także medycy z Torunia. Kontrola NIK w tamtejszym Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym im. Ludwika Rydygiera wykazała z kolei, że „lekarze rezydenci udzielali świadczeń zdrowotnych bez odpowiedniego odpoczynku”.

Konieczne są zmiany

Tomasz Latos, poseł PiS, lekarz i wiceprzewodniczący sejmowej komisji zdrowia twierdzi, że czas pracy lekarzy wymaga regulacji. - Niektórzy lekarze kontraktowi rzeczywiście nie zwracają uwagi na liczbę godzin i pracują zbyt dużo. Szczególnie w mniejszych ośrodkach od lekarzy oczekuje się, że będą pracować więcej, ponieważ brakuje fachowców. Sprawa wymaga uregulowania. W ministerstwie zdrowia prowadzone są analizy i toczą się rozmowy na ten temat - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!