Rodzina Sary uznawana jest przez tubylców za naznaczoną. Jej prababka, babka, matka i wuj umierają nagle na serce. O ile śmierć nestorki rodu można powiązać z wiekiem, okoliczności odejścia pozostałych wydają się podejrzane – mają związek z pobliskim, złowieszczym, ponoć przeklętym lasem. A samotna, borykająca się z arytmią serca Sara, z miasta przenosi się do odludnego, rodowego domu na jego skraju...
To też może Cię zainteresować
W remoncie chaty pomaga jej Mirek, kuzyn, świetny kompan z dzieciństwa, przechodzący kryzys w małżeństwie. Sara nie prowadzi terapii par, oprócz sentymentalnego towarzystwa korzysta z umiejętności krewnego, który z czasem staje się też bezpiecznikiem spokoju. Bo, niejako zgodnie z gadkami sąsiadów, wrażliwą lekarkę zaczynają nawiedzać niejasne odczucia, sny, wizje. Las kusi tajemnicą zwłaszcza od momentu, gdy Sara dowiaduje się o nieznanej krewnej, którą rodzina usilnie próbuje usunąć z pamięci. Rozczarowana tym, że ukochana prababcia, która pozostawała dotąd autorytetem, ukryła przed nią informację o bliźniaczce – banitce, decyduje o przywróceniu jej pamięci, bez względu na koszty. Ceną wydaje się być pogrążanie w uczuciowym i mentalnym chaosie, tym bardziej, że lekarka przekracza profesjonalne granice w stosunku do młodziutkiej pacjentki Jaśminy, której powypadkowa trauma i, być może, choroba psychiczna też mają oparcie w „nawiedzonym” lesie.
To też może Cię zainteresować
Chaos to również wrażenie z lektury kolejnej powieści Jowity Kosiby, „Las we mnie”. Narracja rozpięta jest pomiędzy kilkoma planami czasowymi, sygnalizowanymi datami podrozdziałów. Zwłaszcza w pierwszej części książki trudno jednak zorientować się, kto ową narrację przejmuje, czego dotyczy i czego ma być wskazówką. Ciężko oprzeć się refleksji, że opowieść jest zbyt rozwlekła. Powtarzalne odniesienia do skomplikowanych relacji siostrzanych (Aniela – Julia, Sara – Sylwia, Jaśmina – Wiolka) nie wnoszą niczego odkrywczego do historii. W tej rozwlekłości, wielokrotnym powrocie do opisów niezwykłości sąsiedzkiego lasu, gubi się tempo opowieści. Budowany suspens dotyczący niezwykłości losów rodziny Sary gdzieś się rozmywa. Kilka interesujących pomysłów fabularnych (okoliczności wypadku Jaśminy i historia jej rodziny, pojawienie się córki Julii, problemy etyczne Sary) zostaje zaledwie „wystrzelonych” i porzuconych przez autorkę na rzecz powtarzających się wątków.
Dzielnie przebrnęłam przez 465 stron, dając „Lasowi we mnie” szansę aż do końca. Niestety, nie do końca okazał się dla mnie atrakcyjną ścieżką. Ani nie wciągnął, ani w sobie nie rozkochał.
Jowita Kosiba, Las we mnie, Wydawnictwo MG, Warszawa 2024
