https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kranówka jak mineralna. Niemożliwe? [NOWY MAGAZYN "EXPRESSU BYDGOSKIEGO" JUŻ W PIĄTEK]

W lipcu i sierpniu w Bydgoszczy można dostać za darmo kranówkę w kubeczku, prosto z sieci wodociągowej.
W lipcu i sierpniu w Bydgoszczy można dostać za darmo kranówkę w kubeczku, prosto z sieci wodociągowej. Filip Kowalkowski
To, co się stało w ciągu ostatnich kilkunastu lat z polską wodą jest jak skok z epoki kamienia łupanego w erę lotów na Księżyc. Modernizacje sieci wodociągowych na ogromną skalę sprawiły, że wiele miejscowości może się dziś pochwalić krystaliczną kranówką, wolną od zanieczyszczeń i bogatą w minerały. Większość Polaków pamięta jednak czasy, gdy w rurach płynęła „chlorówka”. Nie napiją się z kranu.

[break]
Anegdotyczne już stało się zachowanie Stanisława Drzewieckiego, prezesa bydgoskich wodociągów. Nieważne, czy jest to zebranie oficjeli, konferencja prasowa, czy spotkanie towarzyskie. Częstowany wodą, zawsze zapyta o kranówkę. A jeśli nie ma jej na stole, poprosi o nią. Prezydent Słupska Robert Biedroń poszedł jeszcze dalej. Nie tylko ma w swoim gabinecie karafkę świeżej kranówki, którą częstuje swoich gości, ale zabronił swoim urzędnikom zamawiania wody butelkowanej. Od początku 2015 roku pracownicy słupskiego ratusza gaszą pragnienie wodą wyprodukowaną przez tamtejsze wodociągi. To nie tylko oszczędność dla budżetu miasta, ale także promocja lokalnego produktu.

- Mogą państwo sprawdzić, w moim gabinecie stoi karafka. Piję naszą słupską kranówkę, jest wyśmienita - mówił na antenie Radia Gdańsk Robert Biedroń. Jego pomysł podchwycił ratusz w Płoc-ku, a potem ich śladem poszły kolejne samorządy. Płocki chwalił się oszczędnościami rzędu 33 tys. zł. rocznie.

Irlandczycy piją z kranu

- Właśnie załatwiam sprawy w Warszawie, w tutejszym wydziale komunikacji. Proszę bardzo. Stoi dzbanek z napisem „woda z kranu”. Kto chce, może się napić. Ja piję - mówi w rozmowie telefonicznej z naszym reporterem Paweł Kołacz z toruńskiej Pracowni Zrównoważonego Rozwoju. Przyznaje jednak, że zwyczaj ten przywiózł z... Irlandii, w której pracował wiele lat.

- Irlandczycy nie kupują wody butelkowanej. Tam wszyscy piją wodę z kranu. Woda w lokalach jest za darmo. Nie mogli zrozumieć mojego zdziwienia. Po powrocie do kraju sprawdziłem dokładnie na stronie wodociągów jakość wody w Toruniu i zacząłem pić naszą kranówkę. Przecież to normalna woda - przekonuje Paweł Kołacz. Większości Polaków jednak nie przekona.

Rozmaite badania ankietowe, sprawdzające podejście Polaków do picia surowej, czytaj: nieprzegotowanej, wody prosto z kranu, pokazują, że nie jest to w naszym kraju zwyczaj powszechny, jak w Irlandii czy Anglii. Jeszcze nie. Mimo że dzięki unijnym pieniądzom większość sieci wodociągowych w polskich miastach przeszła technologiczną rewolucję, jesteśmy wciąż uprzedzeni z powodu przykrych doświadczeń z niedalekiej przeszłości. Traktujemy wodę wyciekającą z naszych domowych kranów jako ciecz podwyższonego ryzyka. Obawiamy się, że jest tam mnóstwo chloru i zero minerałów. Aż 60 procent Polaków omija wodę kranową szerokim łukiem. Napiją się jej dopiero, gdy przejdzie fazę wrzątku, czyli tak naprawdę wtedy, gdy zostaną wygotowane z niej wartościowe minerały, a na dnie czajnika pozostanie złowróżbny osad w postaci żółtawego kamienia.

Nie trzeba tak robić.

- Kamień się osadza? To bardzo dobrze. To znak, że nasza woda jest bogata w wodorowęglany wapnia i magnezu, najbardziej wartościowe elementy, stanowiące budulec naszych zębów i kości, regulujące ciśnienie krwi i inne ważne dla organizmu rzeczy. Gotując wodę zaburzamy tak naprawdę równowagę wodorowęglanową i zabieramy to, co w wodzie najważniejsze, czyli sole mineralne - mówi Stanisław Drzewiecki, prezes Miejskich Wodociągów i Kanalizacji w Bydgoszczy. Od kilku lat kierowana przez niego spółka namawia bydgoszczan do picia kranówki. W szkołach i na ulicach.

- Już piąty rok wychodzimy do mieszkańców miasta z naszą akcją wakacyjną, częstując wodą z sieci - mówi Alicja Gołata z biura prasowego MWiK w Bydgoszczy. W lipcu i sierpniu ubiegłego roku wychylono w ten sposób ponad 80 tysięcy kubeczków kranówki. Srebrzysta beczka, oklejona niebieskimi literami „Woda do picia” i „Prosto z sieci”, wrosła w końcu w krajobraz miasta, ale nie od razu wzbudziła zaufanie.

- Na początku ludzie nie chcieli pić takiej wody. Pytali skąd, dlaczego i przede wszystkim czemu za darmo? Po pierwszym roku wyciągnęliśmy wnioski i przeszkoliliśmy ludzi wydających wodę. Zaczęli mówić o ujęciu głębinowym w Lesie Gdańskim i o czystości naszej wody. Dopiero to wpłynęło na zmianę nastawienia.

- Owszem, zdarzyło mi się kilka razy pić wodę z beczki, rozdawaną przez wodociągi. Powiem, że nawet smakowała. Wiedziałem, że piję kranówkę. Nie odczuwałem smaku chloru. Ale na co dzień, w domu nie pijam kranówki. Woda musi być przegotowana albo z butelki. Takie przyzwyczajenie. Pamiętam, że kiedyś nawet do kawy i herbaty kupowaliśmy wodę mineralną w dużych baniakach. Tego już nie robimy - mówi profesor Dariusz Markowski, konserwator dzieł sztuki, pracownik naukowy Wydziału Sztuk Pięknych UMK w Toruniu.

- Oczywiście, że piję kranówkę. Mamy w Toruniu wodę naprawdę bardzo dobrej jakości. Jest ona systematycznie badana w kilkudziesięciu punktach i nie ma możliwości, żeby do sieci dostała się woda, która nie spełnia wymogów sanitarnych. Czuwa nad tym zaawansowana automatyka, a na ujęciu z Drwęcy mamy ciekawostkę, czujnik biologiczny w postaci hodowli małży. To organizmy bardzo wrażliwe na zmianę jakości wody - mówi Władysław Majewski, prezes Toruńskich Wodociągów. Małże słodkowodne wykorzystuje w biomonitoringu wody już kilkanaście miast w Polsce.

Tutaj żyją raki

- Widać dno? A tu są trzy metry głębokości. Nie narzekajcie na bydgoską wodę i na Brdę. W tej rzece są raki, pływają pstrągi, trocie, klenie i brzany, ryby, których nie ma gdzie indziej - mówi Władysław Krzemkowski, przechylając się przez barierkę na metalowym podeście. Na kracie, przez którą leniwie przetacza się rzeka, widać liście, połamane gałęzie i sitowie. Rozmawiamy na metalowych schodkach stacji poboru wody z Brdy. Dokładnie na siedemnastym kilometrze rzeki, tej samej, do której raz w roku na nabrzeżu w centrum miasta wskakują pływacy, by ścigać się w zawodach „Woda Bydgoska”.

Z punktu poboru, po wstępnym oczyszczeniu mechanicznym woda jest pompowana na drugą stronę ulicy Koronowskiej, gdzie znajduje się ogrodzony i całodobowo monitorowany kompleks kilkunastu stawów infiltracyjnych, w których woda oczyszcza się w sposób naturalny.

- Przesącza się po prostu przez piaszczyste złoże, płynąc kilkanaście metrów pod ziemią. W ten sposób jest filtrowana i mineralizowana. Stamtąd pompy drenażowe i głębinowe przepompowują ją rurociągiem na pierwszy stopień filtrowania - mistrz zmianowy Ryszard Jurecki ma przed sobą kilka dużych monitorów, na których jak na dłoni widać cały system powierzchniowego ujęcia wody na Czyżkówku.

Jesteśmy teraz w budynku filtrów, a dokładnie w dyspozytorni, czyli sercu całego systemu. Kolorowe trójkąciki i prostokąty świecące na ekranach to poszczególne elementy ogromnej układanki, rozrzuconej po terenie stacji uzdatniania. Dzięki nim surowa woda z rzeki zamienia się w krystalicznie czystą mineralną, rozprowadzaną później po całej miejskiej sieci wodociągowej.

Najpierw, w sześciu aeratorach, jest napowietrzana. To ją odgazowuje, podnosi klarowność i mineralizację. Dalej, bogata w tlen płynie do wielkiej sali, gdzie w czternastu basenach znowu jest filtrowana na prawie dwumetrowym, żwirowym złożu z antracytu, piroluzytu i piasku kwarcowego. W ten sposób usuwane są związki żelaza oraz mangan i amoniak. Potem jest płukana w zbiornikach pośrednich i trafia do ozonowni. To bardzo ważne miejsce. Ciekły tlen i azot, dozowane w proporcjach 98 procent do 2 proc., sprawiają, że związki organiczne zostają utlenione.

- To nie koniec - uśmiecha się Ryszard Jurecki. - Po ozonowaniu mamy jeszcze drugi stopień filtracji na złożu z węgla aktywowanego, a potem chlorowanie, polegające na dodaniu niewielkiej naprawdę ilości chloru. Robi się to nie dla oczyszczenia wody, jak kiedyś, ale dla dezynfekcji zbiornika oraz sieci przesyłowej. Dawka jest tak minimalna, że praktycznie nie da się tego wyczuć. Stamtąd wszystko spływa do zbiorników wody czystej i jest podawane do miejskiej magistrali - kończy mistrz Jurecki.

Siła przyzwyczajenia

Jakość wody, która płynie rurami wodociągowymi (te również zostały wymienione w ostatnich latach w wielu polskich miastach) jest systematycznie badana na punktach kontrolnych. Toruń ma ich kilkadziesiąt, Bydgoszcz kilkaset. Co miesiąc Państwowe Powiatowe Inspekcje Sanitarne na podstawie wyników badań oceniają, czy woda nadaje się do picia przez ludzi. Podstawą oceny jest rozporządzenie ministra zdrowia, określające dokładnie parametry, które należy sprawdzić, by mieć pewność, że to, co dostarczają wodociągi, nadaje się do spożycia. W internecie udostępniane są przez spółki wodociągowe dokładne komunikaty, w których podaje się aktualne wartości najważniejszych parametrów wody, jak barwa, mętność, zapach, odczyn, twardość, przewodność oraz zawartości: m.in. chlorków, amoniaku, azotynów, glinu, sodu, żelaza, wapnia, magnezu, także wielu substancji niebezpiecznych oraz bakterii. Przeglądowe badanie jakości wody obejmuje aż 80 parametrów, zwykłe kilkanaście.

- Nie, dziękuję - mówi zdecydowanie Jarosław Paralusz, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Toruniu. - Po prostu nie piję wody z kranu. Kwestia przyzwyczajenia. Moje dzieci? No oczywiście, że nie piją. Wiem, że woda w Toruniu jest lepsza niż mineralna z butelki, ale inna sprawa to stan instalacji wewnętrznych, które mamy w budynkach. Przecież one mają po kilkadziesiąt lat - dodaje rzecznik toruńskich strażników.

- Żaden problem wziąć próbkę i przebadać ją w naszym laboratorium. Oprócz rutynowych, prowadzimy też badania interwencyjne. Dzwonią ludzie i mówią, że coś dziwnego im płynie z kranu. Kiedyś skarg było dużo. Od kilku lat takie telefony to rzadkość - mówi Monika Żyro--Ostrowska, kierująca Centralnym Laboratorium MWiK w Bydgoszczy. Za jej plecami wisi na ścianie, oprawiony w ramkę historyczny arkusz certyfikatu akredytacji, udzielonej laboratorium w 2002 roku. Stosowane tu metody badawcze sprawdzane są co roku przez ludzi z Polskiego Centrum Akredytacji.

- Jakość naszej wody na końcówkach sieci też jest sprawdzana. Wiele próbek pobieranych jest prosto z kranów, ponieważ takie są wymogi inspekcji sanitarnej, gdy ktoś prowadzi lokal gastronomiczny, szkołę, żłobek czy przedszkole. I nie zdarza się, proszę mi wierzyć, żeby były złe wyniki - zapewnia Monika Żyro-Ostrowska i dodaje, że nie widzi przeszkód, by poprosić o wodę z kranu w restauracji. Powinna nadawać się do spożycia.

Czajnik jak z paleolitu

- Z kranu? To żart? - usłyszał nasz reporter, gdy zadzwonił do toruńskiego pubu „Czeski sen”. - Jeśli ktoś zapyta, to na pewno dostanie - mówi pracownik lokalu po chwili zastanowienia.

Ale nikt nie pytał.

- Jak się ktoś uprze, to dostanie. Ale mamy za darmo wodę mineralną. Podawaliśmy kiedyś wodę z kranu, ale rury w naszej kamienicy są zakamieniałe. Czajnik po tygodniu wygląda jak z paleolitu - mówią w bydgoskiej kawiarni „Landschaft”.

- Piję kranówkę, odkąd wyprowadziłem się z miasta. Ale w Bydgoszczy też jest teraz dobra woda - mówi Marek Szczygielski, dyrektor instytucji kontrolującej jakość żywności.

- Takiej wody nie piję. Nie dopuszczam nawet takiej myśli. Wiem, że jest dobra, ale dziękuję - mówi Danuta Żmuda z bydgoskiego sanepidu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

L
Lesly

Biedronka wolał coś innego niż kranówkę. Lubił kraniki

R
Roberto
Gratuluję wiedzy i inteligencji. Co do wody to rzeczywiście jest czysta. A same minerały osadzające się podczas gotowania na dnie czajnika o tym świadczą. Polecam udać się z próbką z kranu do sanepidu na Kujawskiej i samemu się przekonać zamiast lać falę tępego hejtu na stronie ekspresu. Pozdrawiam słonecznie.
F
Fluor
Uwierzymy im, że Kranówka będzie jak Mineralna, gdy ujrzymy znowu na Brdzie - jak to było do 1953 roku - kąpiących się Bydgoszczan, w swoim naturalnym sezonowym otwartym kąpielisku z urządzanymi zawodami "Wpław przez Bydgoszcz, O Błękitną Wstęgę Brdy" i pływające długodystansowe "Żółte czepki". Panowie ratuszowe urzędniki "Bujać to MY a nie Nas" !
a
ada
To pr wodociągów, muszą tresować opinię, aby uzasadnić kosmiczne ceny wody. 10 lat temu stosunek rachunków za prąd i wodę był mniej więcej 3 do 1, teraz to 1 do 1.
c
chlor
Świetna woda ! 10-15 gotowań i czajnik do odkamieniania ! Zwykły syf !
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski