Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konsekwencja po kujawsku

Jarosław Hejenkowski
Temat diet inowrocławskich radnych pojawił się dwa lata temu nawet w ogólnopolskich mediach. Kiedy szum minął, jedni tych pieniędzy nie chcą, tymczasem inni już wzięli je do kieszeni.

Temat diet inowrocławskich radnych pojawił się dwa lata temu nawet w ogólnopolskich mediach. Kiedy szum minął, jedni tych pieniędzy nie chcą, tymczasem inni już wzięli je do kieszeni.

<!** Image 2 align=none alt="Image 184526" sub="Andrzej Kieraj i Jacek Olech dwa lata temu z uśmiechem pokazywali dowody na to, że oddali nadpłacone diety Fot.: Jarosław Hejenkowski">

Kiedy dwa lata temu Andrzej Kieraj oddał 5 tysięcy złotych, były to jego oszczędności na nowy samochód.

- Do dziś jeżdżę tą samą skodą - przyznaje radny.

Zaczęło się od tego, że w ratuszu popełniono błąd przygotowując przepisy o dietach rajców. Dostawali oni za dużo pieniędzy. Gdy wyszło to na jaw, obliczono, że każdy z nich musiałby oddać do kasy miasta 4-5 lub więcej tysięcy. Zmieniono więc przepisy i nie trzeba było oddawać niczego.

Przeciwko temu zbuntowało się czworo radnych. Pieniądze oddali.

Później o wszystkim miały rozstrzygać sądy administracyjne. Nie rozpatrzyły jednak sprawy ze względów formalnych, więc okazało się, że nadpłaconych diet do kasy miasta oddawać nie trzeba. Wtedy wśród „zbuntowanych” nastąpił rozłam. Magdalena Waloch i Zdzisław Błaszak pieniądze wzięli z powrotem.

<!** reklama>

- Niczego sobie za to nie kupiłam. Zastanawiam się nad koncepcją zagospodarowania tych środków - mówi Magdalena Waloch, która dwa lata temu zaciągnęła kredyt, aby oddać diety. - Wtedy uważałam, że tak należy zrobić.

- Czekałem aż wszystkie instancje wypowiedzą się, czy należy się zwrot, czy nie. Później odebrałem gotówkę z kasy urzędu - odpowiada Zdzisław Błaszak. - Czy coś sobie za to kupiłem? Mamy z żoną więcej pieniędzy i nie musieliśmy czekać akurat na te.

Dwaj pozostali radni też pieniądze musieli odebrać z kasy ratusza, ale wykazali się konsekwencją. Skoro Temida orzekła, że środki muszą wrócić, przekazali je od razu na cele charytatywne. Nie chcieli, żeby zostały na koncie ratusza.

- Nie mam zaufania do tego, jak wydaje się pieniądze miasta i nie chciałem, żeby leżały gdzieś w zaciszu budżetu - tłumaczy Jacek Olech.

Paradoksalnie, największy wyłom zamieszanie wywołało w szeregach samej opozycji. - Dla tych, którzy wzięli pieniądze z powrotem, ta afera była potrzebna do kampanii wyborczej - twierdzi Andrzej Kieraj.

- Nie będę robiła szumu medialnego, żeby przekazać pieniądze na cele dobroczynne - mówi z kolei Magdalena Waloch.

Tak kończy się głośna afera, która dwa lata temu podzieliła inowrocławian. Większość mieszkańców narzekała na pazerność tych, którzy diet oddać nie chcieli. Rok później wielu krytykowanych zostało ponownie wybranych na radnych. Najlepiej wyszły na tym wszystkim organizacje charytatywne. Na ich konta wpłynęło w ten sposób blisko 10 tysięcy złotych.

Warto wiedzieć

  • Zdzisław Błaszak - 4,7 tys. złotych wziął z powrotem
  • Andrzej Kieraj - 4,9 tys. przekazał na cele charytatywne
  • Jacek Olech - 4,7 tys. dał „Amazonkom” i fundacji „Zdążyć z pomocą”
  • Magdalena Waloch - 6,7 tys. wzięła z powrotem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!