Zobacz wideo: Przebudowa zajezdni tramwajowej przy ul. Toruńskiej w Bydgoszczy

- To była inicjatywa oddolna, mówią na mój temat bzdury - zaznacza Zdzisław Tylicki, radny Nowej Lewicy. Podczas ostatniej środowej (14.12) sesji Rady Miasta Bydgoszczy, przed godziną siedemnastą niespodziewanie do Moniki Matowskiej, przewodniczącej Rady Miasta Bydgoszczy, dotarł projekt uchwały w sprawie zmiany wysokości diet radnych. Jak stwierdziła Matowska, został podpisany przez przedstawicieli wszystkich klubów radnych. Mówiło się, że to Tylicki zbiera podpisy - faktycznie na liście jego podpis figuruje jako pierwszy.
Tylicki stwierdza, że to nie on zbierał podpisy pod projektem uchwały o podniesieniu diet bydgoskim radnym. - Dokument, jak można zobaczyć po dacie, leżał w Biurze Rady Miasta od lipca tego roku - mówi. - Pod koniec ubiegłego roku weszła w życie ustawa, która podnosiła pobory prezydentom miast, wójtom, radnym. Jesteśmy chyba ostatnim samorządem w województwie, który z tego nie skorzystał. Diety podnosili wszyscy, prezydent miasta dostał wyższą pensję automatycznie, radni sejmiku województwa dostali... U nas diet nie podnoszono od prawie 20 lat.
Pytany o realną wysokość podwyżki Zdzisław Tylicki mówi: - W tej chwili mamy około 2 tysięcy. Po podwyżce - tysiąc więcej.
Pod projektem podwyżek podpisało się 16 radnych. Podczas głosowania zabrakło dwóch głosów, żeby w ogóle projekt uchwały wszedł pod obrady. Zdzisław Tylicki mówi, że to wynik posiedzenia klubu PiS przed głosowaniem, podczas którego jego przewodniczący, Jarosław Wenderlich, kazał zachować dyscyplinę przy głosowaniu.
- Według PO budżet Bydgoszczy jest w "fatalnym" stanie, wręcz agonii... Ale zgodnie z dokumentem parafowanym przez skarbnika miasta pieniądze na podwyżki diet radnych są zabezpieczone... Dramat, czy komedia - komentuje Jarosław Wenderlich, szef klubu PiS.
Z dyscypliny klubowej PiS wyłamał się Bogdan Dzakanowski. - Nie będę mówił o tym co działo się na posiedzeniu klubu - mówi. - Podpisałem się pod projektem, ponieważ taka jest ustawa. Wszyscy wprowadzili jej zapisy, my nie. Przez trzy miesiące walczyłem o podwyżki dla urzędników miasta Bydgoszczy i się udało.
Elżbieta Rusielewicz, radna PO, która podpisała się pod projektem uchwały o podwyżce diet bydgoskich radnych, nie jest zbyt rozmowna. Stwierdza tylko: - Ale o czym chce pan rozmawiać? Projekt nie przeszedł w głosowaniu, więc nie ma o czym mówić.
Dlaczego projekt pojawił się przy uchwalaniu budżetu miasta? - Podpisy zbieraliśmy od lipca, prezydent Bruski stwierdził, że można go wprowadzić podczas sesji budżetowej - stwierdza Tylicki.
Jakub Mikołajczak, przewodniczący klubu KO, wstrzymał się od oddania głosu. Także zauważa, że diety bydgoskich radnych od lat nie były podnoszone. - Wstrzymałem się od głosu, bo to nie jest odpowiedni czas, potrzebna jest dyskusja - mówi, zauważając, że diety radnych Bydgoszczy od dawna nie były waloryzowane.
W głosowaniu wniosek przepadł - 14 radnych było za, 8 przeciw, 8 się wstrzymało.
Kto jak głosował:
- za - Wojciech Bulanda, Joanna Czerska-Thomas, Kazimierz Drozd, Bogdan Dzakanowski, Robert Kufel, Robert Langowski, Anna Mackiewicz, Jerzy Mickuś, Elżbieta Rusielewicz, Maciej Świątkowski, Katarzyna Tomaszewska, Zdzisław Tylicki, Lech Zagłoba-Zygler, Katarzyna Zwierzchowska;
- przeciw - Wojciech Bartoszek, Paweł Bokiej, Jan Gaul, Ireneusz Nitkiewicz, Szymon Róg, Grażyna Szabelska, Jarosław Wenderlich, Mateusz Zwolak;
- wstrzymali się - Janusz Czwojda, Krystian Frelichowski, Paulina Jankowska, Marcin Lewandowski, Monika Matowska, Bernadeta Michałek, Jakub Mikołajczak, Szymon Wiłnicki.
