Cotygodniowy horror zna każdy, kto mieszka na Glinkach albo w pobliskiej części Wyżyn. Stragany rozkładane przed siedzibą BKS „Chemik” na Glinkach odwiedzają tysiące ludzi. Przyjeżdżają samochodami, które ustawiają, gdzie tylko się da. Kłopot stał się bardziej dotkliwy, kiedy w okolicy zaczęto oddawać do użytku nowe bloki mieszkalne.
[break]
- Pilnujemy tylko głównej przelotówki, ulicy Glinki, żeby zachować bezpieczeństwo i możliwość przejazdów autobusom komunikacji miejskiej - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik bydgoskich municypalnych. - Wszystkie lawety, które mamy w mieście, nie wystarczyłyby do odholowania źle zaparkowanych pojazdów. Czasami nawet ustawiamy prowizorycznie słupki z taśmami, żeby ograniczyć nieprawidłowe parkowanie. Bez skutku.
Na Glinkach ustawiono też znak zakazu parkowania z tablicą z wizerunkiem holownika - nakazuje on strażnikom każdorazowe przymusowe ściąganie źle stojącego pojazdu. Mało który kierowca zwraca na znak uwagę, a strażników jest za mało.
Sytuacja jest tak kiepska, że od grudnia tereny wokół giełdy będą patrolować także policjanci. Tyle że bez systemowych zmian nic to nie da. - Sugerowaliśmy przeniesienie giełdy na tereny zielone obok, tak żeby obszar przed klubem stał się zwyczajnym parkingiem - mówi Krzysztof Lipiński, przewodniczący Rady Osiedla Wyżyny. - Na przeszkodzie podobno stoją nieuregulowane sprawy własnościowe.
Rada Osiedla chciała także zaproponować przeniesienie giełdy w rejon ul. Cmentarnej, gdzie znajduje się ok. hektara pustego miejskiego terenu. Do walki o wolne od aut ulice zaczęły stawać także wspólnoty mieszkaniowe z okolic giełdy. Pisma do Urzędu Miasta na razie nie przyniosły efektu.
Do tematu wrócimy.