Między Bożenkowem i Maksymilionowem giną okopy Bydgoskiego Przedmościa. - Zachowajmy chociaż ich fragment - proponuje bydgoski archeolog, Robert Grochowski.
- Często jeżdżę na spacery do lasów w Bożenkowie - mówi pan Bernard z Bydgoszczy. - Wzdłuż Brdy, od mostu w Janowie aż do ogródków działkowych w Bożenkowie, wiją się okopy. To prawdopodobnie pozostałości po II wojnie światowej. Niestety, brakuje jakichkolwiek informacji o tych umocnieniach. Z roku na rok wyglądają gorzej. Zasypywane są piachem, niszczy je sprzęt do wycinki drzew. Warto byłoby uratować chociaż fragment fortyfikacji, tym bardziej, że wkrótce przetnie ją droga S5.
<!** reklama>Wątpliwości, co do pochodzenia okopów, nie ma archeolog, Robert Grochowski.
Katastrofalna decyzja
- To mało znana część Bydgoskiego Przedmościa, które rozpoczynało się w Zamościu koło Rynarzewa i dalej biegło przez Osówiec, Tryszczyn, Bożenkowo, Maksymilanowo aż do Kozielca nad Wisłą - mówi archeolog. - Okopy były budowane od marca 1939 roku. Cała pozycja broniła przepraw wokół Bydgoszczy i mostu w Fordonie. Do największych walk doszło w okolicach Osówca, Szczutek i Tryszczyna. 3 września polskie oddziały na tej linii odparły niemiecki atak. Pozycja została jednak przedwcześnie opuszczona na podstawie błędnego rozkazu gen. Grzmota-Skotnickiego. Dotarły do niego nieprawdziwe informacje o przedarciu się niemieckich czołgów. To była katastrofalna decyzja. Gdyby obrona trwała do 6 września, prawdopodobnie nie doszłoby do tak zwanej krwawej niedzieli. W rejonie Bożenkowa i Maksymilianowa walk nie prowadzono.
Drugie życie ta linia otrzymała w lutym 1945 roku.
- Wówczas polskie umocnienia zostały przebudowane w obawie przed niemieckim kontrnatarciem. Powstało tam kilka ziemianek i stanowisk karabinów maszynowych. Rozbudowa okazała się zbędna.
- W najlepszym stanie znajdują się okopy nad Zieloną Strugą, między Maksymilianowem a Bożenkowem, przy jednostce wojskowej. Warto byłoby chociaż kilka metrów odkopać, oszalować faszyną i obok postawić tablicę informacyjną. Takie miejsca często wzbudzają zainteresowanie. To też doskonały pomysł na promowanie historii. Tym bardziej, że gmina Osielsko nie kojarzy się praktycznie z innymi atrakcyjnymi zabytkami - dodaje archeolog Robert Grochowski.
Będzie wizja lokalna
Wójt Osielska Wojciech Sypniewski do pomysłu podchodzi ostrożnie. - Zamierzam spotkać się po Nowym Roku z archeologiem Robertem Grochowskim na wizji lokalnej. Zanim podejmę decyzję, chcę ocenić, ile pieniędzy będzie to kosztować i czy rzeczywiście może to zaprocentować.