MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Słonik nie przyniósł szczęścia

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Na specjalne zlecenie Centralnej Rady Ochrony Pamięci od dwóch tygodni archeolodzy badają zbiorową mogiłę ofiar II wojny światowej w Tryszczynie.

Na specjalne zlecenie Centralnej Rady Ochrony Pamięci od dwóch tygodni archeolodzy badają zbiorową mogiłę ofiar II wojny światowej w Tryszczynie.

<!** Image 2 align=right alt="Image 136480" sub="Archeolog Robert Grochowski pokazuje detale - zegarek i maskotkę - odkopane na miejscu kaźni w Tryszczynie Fot. Miłosz Sałaciński">Wiosną tego roku mieszkańcowi Bydgoszczy, Zbigniewowi Kołakowskiemu, udało się przekonać Centralną Radę Ochrony Pamięci w Warszawie do sfinansowania badań archeologicznych na terenie zbiorowej mogiły w Tryszczynie tuż przy szosie. Bezpośrednio po wojnie złożono tam zebrane z różnych miejsc w okolicy ofiary masowych mordów niemieckich, popełnionych w 1939 roku. Jak obliczono, było ich dokładnie 693. Szczątki te ponownie ekshumowano w 1948 r., przenosząc prochy na cmentarz Bohaterów w Bydgoszczy. Zdaniem Kołakowskiego, ekshumację wykonano pospiesznie i niedokładnie, pozostawiając liczne szczątki w ziemi. W tej sytuacji, by rozstrzygnąć dylemat, jak należy traktować miejsce w Tryszczynie, czy jako symboliczne miejsce pamięci czy też cmentarz, wiosną br. zlecono sondażowe prace archeologiczne. Ponieważ trafiono wówczas na ludzkie kości, pod koniec października przystąpiono do generalnego przeszukania terenu cmentarza.

Prace posuwają się wolniej niż planowano z uwagi na bardzo twardą, gliniastą glebę, przez którą muszą przebijać się pracownicy. Obecnie, po przejrzeniu mniej więcej połowy tego obszaru, można już wyciągnąć pierwsze wnioski.

<!** reklama>- Na całej płaszczyźnie wykopu napotykamy drobne kości - mówi archeolog Robert Grochowski. - Nie ma czaszek, nie ma kości długich, ale jest mnóstwo małych. Można zatem przyjąć, że w 1948 roku ekshumacji dokonano tak „z grubsza”, wybierając wszystkie czaszki i większe fragmenty kości. Pozostawiono jedynie drobne pozostałości, co jest zrozumiałe w sytuacji tamtych lat, kiedy takich ekshumacji dokonywano mnóstwo i pracowano w pośpiechu.

Owocem badań są także nieoczekiwane znaleziska.

- Znaleźliśmy żołnierskie guziki, monety polskie i niemieckie, łuski i pociski, medaliki, a nawet scyzoryki i złoty zegarek, oryginalny tissot z wygrawerowanym napisem, a także figurkę słonika na szczęście - mówi Robert Grochowski. - Trudno przyjąć, że takie przedmioty mogli przy sobie posiadać rozstrzeliwani polscy więźniowie. Prawdopodobnie są to rzeczy, które mieli przy sobie złożeni także w tym grobie polscy żołnierze, polegli w obronie przedmościa bydgoskiego pod Tryszczynem 3 września 1939 roku.

Co najciekawsze, znalezione w grobach łuski i pociski pochodziły z broni produkcji francuskiej, używanej przez żołnierzy Bydgoskiego Batalionu Obrony Narodowej w 1939 r. - Dotąd na podstawie zeznań świadków przyjmowano powszechnie - wyjaśnia Grochowski - że egzekucji dokonywał oddział Wehrmachtu lub SS. Trudno jednak zakładać, by stosowali oni broń znajdującą się na wyposażeniu Polaków. W tej sytuacji powstaje hipoteza, że zbrodni w Tryszczynie dokonywał jednak bydgoski Selbstschutz, który mógł broń i amunicję zdobyć, a następnie zrobić z niej użytek.

Prace ekshumacyjne w Tryszczynie potrwają co najmniej do połowy listopada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!