Tydzień temu mieliśmy nieśmiertelnych z Netfliksa, to teraz szuflada znacznie ciekawsza - czyli pełnometrażowy dokument z HBO GO. “Dzieciaki z showbiznesu” niby są o tym, o czym wiemy doskonale, bo niejedną historię takiej młodocianej gwiazdy pop mamy w małym paluszku. A mimo to film nas rusza - i poprzez swoją kompleksowość, i realne wgryzanie się w temat, bez plot i ozdobników. Bo to nie tylko historie paru gwiazd i ich refleksje smętne z czasów bycia na topie. To też spojrzenie na cały ten dziwaczny biznes. Czyli też na tysiące aspirantów, którzy nigdy gwiazdami nie zostaną.
A dostarczani są do biznesu tabunami, bo w końcu prawie każdy rodzić uważa, że dzieci dzielą się na genialne i cudze. I prawie każdy widzi dla dziecięcia swego karierę świetlaną, a co może być bardziej świetlanego, niż świetlówki Hollywood? Najpierw mamy więc te 20 tysięcy z całej Ameryki, trenujące rok cały, żeby wystartować w castingach do pilotów seriali. 95 proc. wraca bez angażu, zżerane przez rozczarowanie własne i rodziców. Ci, którzy się dostają, zaczynają harówę. No, może pracują krócej, niż ich rówieśnicy z Bangladeszu przy szyciu koszulek, ale jednak ciężko. Szokująco ciężko jak na standardy Zachodu. Gorzej jest chyba tylko w sporcie. Bo tylko w takich miejsca akceptuje się pracę małych dzieci.
Film mocno uderza w mit, że to wesolutka zabawa maluszków, co to “zawsze chciały być aktorami”. Jak pyta jeden z bohaterów – który siedmiolatek lubi pracować? A w pop-biznesie spotyka je wszystko. Czasami najcięższy kaliber – jak molestowanie – ale zawsze upiorny stres, odrzucenie przez rówieśników, smutek spełniania czyichś ambicji, zupełna nieumiejętność radzenia sobie z życiem.
Mamy w filmie bohaterów “ET”, “Pani Doubtfire”, mamy Millę Jovovich i gwiazdy sitcomów. Dowiadujemy się nieznanych faktów i słyszymy oczywistości. Bohaterów dobrano świetnie – autorefleksja jest na tak różnym poziomie, że mamy przebogate spektrum. Kariery dziecięcych gwiazd kończą się różnie, generalnie źle. Nieliczni zdecydowali sami, że odchodzą z celebryckiego kręgu, nikt nie odszedł z niego dzięki rodzicom. Rodziny zresztą zwykle pękają jak bańki. Gwiazdy mają pretensję, że ich kasę wydawali dorośli, rodzice dowodzą, że kasa im się należała, bo w końcu poświęcili całe życie swoim złotym dzieciom.
Cóż, “Dzieciaki z showbiznesu” to film który jest i smacznie wielowymiarowy, i ma nerw jak niezły thriller... I tylko będę teraz jakoś inaczej oglądął moją ulubioną “Matyldę”.
