Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr Łukasz Drewa: Kto nie widział Buczy, Irpienia, niech nie mówi o wojnie

Maciej Czerniak
Maciej Czerniak
Łukasz Drewa podkreśla, że to, co zobaczył w zniszczonych miastach Ukrainy, wstrząsnęło nim
Łukasz Drewa podkreśla, że to, co zobaczył w zniszczonych miastach Ukrainy, wstrząsnęło nim Stowarzyszenie Drewa Group
Zaczęło się od grupy znajomych, a potem powstało stowarzyszenie. Organizacja Drewa Group, którą kieruje bydgoski lekarz, niesie pomoc Ukrainie. Do szpitali i jednostek wojskowych trafia aparatura USG, RTG, łóżka polowe, agregaty, oprzyrządowanie medyczne, wyposażenie militarne i samochody terenowe. Za pomoc dziękuje ambasador Wasyl Zwarycz.

- Buczę i Irpień powinien zobaczyć każdy, tak jak Auschwitz. Jeśli ktoś tego nie widział, to w ogóle nie powinien zabierać głosu na temat wojny, niszczenia, na temat tyranii – mówi dr Łukasz Drewa, bydgoski radiolog, który założył stowarzyszenie pomocy dla Ukrainy. - Tak samo zresztą, jak nie powinien mówić, że to nie jest nasza wojna. Uważam, że głos można zabrać dopiero wtedy, kiedy się tam będzie, zobaczy na własne oczy skutki tego bestialstwa i poczuje zapach spalenizny, ogromnych wyrw w blokach po ostrzale czołgów i zawalonych pionów 11-piętrowych wieżowców.

To Cię może też zainteresować

Organizacja od około miesiąca działa pod nazwą Drewa Group. Organizuje zbiórki żywności, leków, aparatury szpitalnej, a ostatnio też wysłała do Ukrainy samochody terenowe. W Ukrainie Drewa był kilka tygodni temu.

Zaczęło się od impulsu

- Myślałem, że jestem twardym facetem, ale to mnie naprawdę ruszyło… Nie przypuszczałem, że w swoim życiu i to w XXI wieku, można jeszcze zobaczyć takie rzeczy pod warunkiem, że to nie jest scenografia do filmu wojennego. Nie umiem tego wytłumaczyć, człowiekowi wydaje się, że to są widoki, obrazy abstrakcyjne. To jest niewyobrażalne. Na innym kontynencie facet wysyła rakietą Teslę w kosmos, a dwa lata później, po drugiej stronie globu gość ukrywający się w bunkrze przed Covidem budzi się, opuchnięty od botoksu i stwierdza, że potrzeba wojnę rozpętać.

Zaczęło się od impulsu. W pierwszych dniach po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji, znajomi, przyjaciele Drewy, którzy kontaktowali się na kanale What's Upp zorganizowali pierwszą zbiórkę, która trafiła do oddziału Polskiego Czerwonego Krzyża w Bydgoszczy.

- Pamiętam ten poranek, kiedy 24 lutego żona powiedziała mi, że wybuchła wojna. Patrzyłem na to wszystko w telewizji. Był taki charakterystyczny obraz, często powtarzany później relacjach - rakieta uderzyła w wieżowiec. To mnie po prostu rozłożyło. Ja tego dnia nie poszedłem do pracy. Zaczęliśmy działać ze znajomymi. To był impuls, z początku to wyszło ode mnie, ale zbierało się coraz więcej osób, które chciały się zaangażować w pomoc.

Zastanawialiśmy się, chyba wszyscy wówczas - może to patetyczne - co zrobi świat. Czy Francuzi wyjdą na chodniki i będą malować kredkami w akcie niezgody na to wszystko? To był taki nastrój, że trzeba zrobić coś wymiernego, namacalnego, że potrzeba realnej pomocy ludziom tam, na miejscu.

Współpraca z ambasadą

- Na początku rzeczy wysyłaliśmy różnymi kanałami. Przez grupy wolontariuszy, przez moich znajomych z południa Polski, zaangażowanych w przedsięwzięcia off roadowe. Aż, pamiętam, jak w ubiegłym roku pracę w Polsce rozpoczął nowy ambasador Ukrainy, Wasyl Zwarycz. Napisał na swoim FB, że jest otwarty na pomoc "24/7". Powiedziałem: "No to sprawdzam". Przekierował nas do pani pierwszej sekretarz, Tamiły Szutak i już z nią uzgadnialiśmy zakres pomocy, jaką możemy zorganizować.

Drewa podkreśla, że taka forma współpracy przy organizowaniu zbiórek na rzecz Ukrainy stała się łatwiejsza i po prostu bezpieczniejsza. - Mieliśmy potwierdzenie, że wszystko, co robimy, jest udokumentowane, przejrzyste, klarowne - dodaje Drewa.

Kupowanie rzeczy - żywności, ubrań, materiałów opatrunkowych, itd. to jednak rzecz. Inną jest - zaznacza Drewa - segregowanie tego wszystkiego, pakowanie. - Prosiłem każdego, by pomagał w pakowaniu. Pomagają nam też nasze dzieci, nastolatki, ale i dziesięcio-, dziewięciolatki. To wychowawcze - podkreśla.

Od paczek świątecznych do aparatury USG i aut terenowych

17 maja Drewa Group otrzymała oficjalne podziękowania od ambasadora Zwarycza. W liście znajduje się wyliczenie tego, co od początku działalności organizacji udało się dostarczyć do Ukrainy. A to: 200 kamizelek kuloodpornych, 1080 okularów taktycznych, odzież wojskowa, 1500 apteczek taktycznych. Do Państwowej Straży Granicznej Ukrainy trafiło ponadto: 150 piecyków, 300 lamp naftowych, agregaty prądotwórcze o mocy 10 kW, śpiwory, termosy, wkłady grzewcze do butów i 323 łóżka polowe.

Dzięki zbiórkom stowarzyszenia do dzieci z rodzinnych domów dziecka i internatów trafiło 500 paczek z prezentami. Były i specjalistyczne sprzęty szpitalne, w tym walizkowy aparat UDG, aparat do zdjęć rentgenowskich. Wysłano także 10 325 świec dla potrzebujących.

To jednak nie koniec. Grupa pozyskuje też samochody terenowe, które są naprawiane, malowane i przystosowywane do warunków frontowych. Ambasador zdążył podziękować za trzy takie auta, które służą do transportu ewakuacyjnego, ale kilka dni temu do Ukrainy pojechały już kolejne. To Landrover Discovery i Daewoo Musso. - Za chwilę pojedzie też Renault Traffic, przystosowany do przewozu dwóch noszy leżących na podłodze - wyjaśnia Łukasz Drewa. - Auta trafią do konkretnych jednostek wojskowych na wschodzie Ukrainy, mamy umowy przekazania ich konkretnym dowódcom.

Najnowszym projektem, którego podjęli się działacze stowarzyszenia, jest pomoc dla szpitala dziecięcego w Krzemieńczuku. Potrzeba pomp strzykawkowych, pulsokrymetrów, wag dla noworodków i sprzęt dla oddziału ratunkowego. - To jest szpital państwowy, w którym brakowało wyposażenia jeszcze przed wojną, a teraz te braki są jeszcze większe.

- Powtarzam wszystkim, wystarczy już trzech zgranych kumpli i można złożyć się na parę opatrunków indywidualnych typu W, które kosztują około 25 zł. To dobra rzecz na tamowanie obfitego krwawienia. To może komuś uratować życie! - podkreśla Drewa.
- My się nie chwalimy tym, co zrobiliśmy, bo wiemy, że można było więcej - mówi Łukasz Drewa. - Na pewno jednak jesteśmy dumni z tego, że wciąż działamy. Mamy nadzieję, ze ostatnią pomocą będzie wysłanie 2024 slipek kąpielowych dla armii ukraińskiej na Krym.

Drewa Group.pl
Dla chętnych, którzy chcieliby wesprzeć zbiórkę na rzecz szpitala w Ukrainie, stowarzyszenie przekazuje numer konta bankowego:
ING 18 1050 1139 1000 0090 8226 6918
tytuł: Ukraina szpital dziecięcy Krzemieńczuk

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dr Łukasz Drewa: Kto nie widział Buczy, Irpienia, niech nie mówi o wojnie - Gazeta Pomorska