Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dojrzał, ale wciąż uczy się nowych rzeczy

Magdalena Jasińska
Jacek Pelc zwierzał się przy muzyce Magdzie Jasińskiej w studio Radia PiK, audycja do wysłuchania w środę o 18.10
Jacek Pelc zwierzał się przy muzyce Magdzie Jasińskiej w studio Radia PiK, audycja do wysłuchania w środę o 18.10 Magdalena Jasińska
Jacek Pelc - perkusista, kompozytor, lider zespołów. Niedawno odebrał medal Zasłużony dla Kultury Gloria Artis. Rozmawia Magda Jasińska.

Zaczniemy może od trudnej, a może łatwej „doli muzyka jazzowego”, do tego perkusisty. Jakie masz doświadczenia?
Mam świetny przykład. Niedawno w specjalnym numerze magazynu „Perkusista" – ukazał się Top perkusistów wszech czasów. Wymieniono 101 polskich perkusistów, wśród nich znalazłem się także i ja. Podobnie jak wielu innych muzyków pozwoliłem sobie pochwalić się na Facebooku. Zaraz pojawiły się bardzo kąśliwe komentarze, ponieważ pominięto tam Tadzia Fedorowskiego, perkusistę m. in. zespołu Swing Session i innych zespołów Henryka Majewskiego. W tak kompleksowym zestawieniu to się może zdarzyć. Mnie również to się przydarzyło podczas pisania tekstu do jazzowo-hiphopowego hitu Story of Polish Jazz. Pominąłem wówczas zespół Novi Singers i nie wynikało to z mojego niedouczenia, a raczej wyszło niechcący. Wracając do pytania, dola perkusistów polega na przykład na tym, że na wielu zdjęciach w Jazz Forum zespoły były fotografowane bez perkusistów, a liderzy pomniejszali ich znaczenie na estradzie.

Ty postanowiłeś nawet zawalczyć o swoje nazwisko tworząc własne składy.
Nie robiłem tego na siłę. Komponowanie było moją naturalną potrzebą, podobnie jak nagrywanie własnej muzyki. Komponowałem cały czas. Jarek Śmietana nie miał oporów, żeby opublikować moją pierwszą kompozycję „Scandinavian song”, która znalazła się na płycie From One To Four wydanej w 1984. Proces gromadzenia doświadczeń zawodowych spowodował, że jako muzyk dojrzewałem długo.

To znaczy jako muzyk lider?
- Jako muzyk lider i jako kompozytor. W pełni dojrzałym muzykiem i kompozytorem czuję się od niedawna.

Ale tak będziesz mówił zawsze...
Ja się cały czas uczę nowych rzeczy. Rozwijam swoją wiedzę dotyczącą orkiestry kameralnej, w ubiegłym roku napisałem dwie partytury i zaaranżowałem trzy swoje kompozycje na big-band. Następnym etapem będą partytury na orkiestrę symfoniczną.

Zawsze obok muzyki towarzyszy Ci coś jeszcze.
Proszę bardzo. W pierwszy weekend stycznia nasz basista Maurizio Rolli zaprosił mój płytowy zespół na festiwal, który odbywa się w Pescarze i okolicach. Mieliśmy zagrać blisko gór. Kiedy przyjechaliśmy zaczęła się burza śnieżna i wszystkie koncerty zostały odwołane. Tak więc mój piąty koncertowy wyjazd do Włoch okazał się luksusową wyprawą na dobrze płatne próby (śmiech). Dzięki temu kilka dni później na polską trasę przylecieliśmy świetnie przygotowani.

Uprawiasz fantastyczny zawód, bo dzięki niemu zwiedziłeś kawał świata.
To prawda. Najciekawsze miejsca warto wymienić. Po Europie z Jarkiem Śmietaną szwendaliśmy się właściwie przez cały czas. Dzięki temu wiele regionów Niemiec znam całkiem dobrze. Ciekawą wyprawą była trasa do Indii na festiwal Jazz Yatra. To były czasy kiedy to muzycy podkradali sobie kontrakty zagraniczne. O tym wyjeździe dowiedzieliśmy się bardzo późno, bo ktoś nas chciał z niego wymanewrować. I tak w styczniu usłyszeliśmy, że wylatujemy do Indii w lutym. Mimo wszystko była to wspaniała wyprawa, choć nie bez przygód. Do New Delhi z Bombaju nie doleciały nasze instrumenty i road manager Tomasz Tłuczkiewicz tak negocjował z organizatorami, że zagraliśmy ponadplanowy koncert i zostaliśmy w Indiach dwa tygodnie dłużej na ich koszt. Zwiedziliśmy wiele zabytków i miejsc: Taj Mahal, Fort Agra, Red Fort. Wielokrotnie wyjeżdżaliśmy do Turcji na koncerty klubowe, telewizyjne, warsztaty i festiwale. W ostatnich latach, jako redaktor Magazynu Top Drummer, wyjeżdżałem do Stanów Zjednoczonych na muzyczne targi Namm Show w aglomeracji Los Angeles. W międzyczasie z projektem Poems of Chopin koncertowałem w Chinach.

Mówisz, że cały czas się uczysz. Ale gdybyś miał raz jeszcze wrócić do szkoły, na studia, to ta droga wyglądałaby tak samo?
W sensie towarzyskim i tym co sam planowałem i realizowałem absolutnie tak. Zarówno naukę w liceum jak i studia na Akademii Muzycznej w Katowicach ukończyłem w wymarzonej dla młodego jazzmana artysty atmosferze.
Niedawno podjąłem próbę podsumowania mojej edukacji muzycznej. Szczęśliwie trafiłem na prof. Bogdana Riemera - nauczyciela kształcenia słuchu z harmonią w bydgoskim Liceum Muzycznym. Dzięki niemu dzisiaj komponuję i mogę pisać partytury. Edukacja perkusyjna – super, klasyczny werbel i solidne podstawy umożliwiają mi granie i rozwój. Natomiast poza bębnami nie gram na żadnym instrumencie, którego wymagał klasyczny program szkolny. Fortepian to kompletna porażka, w ramach której kolejni nauczyciele chcieli zrobić ze mnie pianistę grającego gamy, pasaże, czy utwory Bacha i Czernego. A wystarczyło pokazać książkę The Beatles Complete Piano Edition, żebym sobie podgrywał i śpiewał.

Dzieci nie poszły Twoją drogą.
Nie - zrobiły co chciały. Ania kończy studia na UKW, a mój syn skończył historię na UMK i pracuje w Wiatraku opiekując się wolontariuszami z zagranicy.

Magdalena Jasińska zaprasza do wysłuchania „Zwierzeń przy muzyce” na antenie Radia PiK w środę o godz. 18.10

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!