[break]
Trudny do opisania, a tym bardziej do zniesienia smród wychodzący na ulice i docierający do budynków z bydgoskiej sieci kanalizacyjnej ma się jak najlepiej.
Fetor ze studzienek
Pisaliśmy o tym już parokrotnie. Sytuacja powtarza się regularnie: w kilku punktach w centrum miasta, ale także i w pojedynczych miejscach na bydgoskich osiedlach zwyczajnie śmierdzi. Fetor wydobywa się na powierzchnię ze studzienek kanalizacyjnych, zlokalizowanych np. przy ul. Grudziądzkiej, na pl. Poznańskim, w okolicach marketu „Auchan” przy ul. Kruszwickiej oraz „Tesco” przy rondzie Toruńskim.
W 2014 roku na wiosnę w niektórych z tych miejsc doszło do prac modernizacyjnych, które trwały kilka miesięcy. Można było spodziewać się, że od tej pory będzie lepiej. Ale nie jest. Niemiłe zapachy nasiliły się znów o dość nietypowej porze, bo zimą tego roku. Skarżyli się na nadmierne natężenie nasi Czytelnicy. Pisaliśmy o tym obszernie na naszych łamach.
Rzecznik spółki Miejskie Wodociągi i Kanalizacja Marek Jankowiak twierdził wówczas, że odpowiedzialne za czasowe nasilenie złych zapachów są warunki atmosferyczne, w tym ciśnienie, jednak są to sytuacje incydentalne.
PRZECZYTAJ:Ktoś tu nie dopilnował
- Prowadzimy regularnie monitoring gazów powodujących ich uwalnianie - mówił. - Ponadto sprawujemy nadzór nad jakością ścieków, wprowadzanych do urządzeń kanalizacyjnych, która też może mieć wpływ na intensywność zapachów.
Upały się skończyły i...
Tymczasem latem tego roku ekstremalne zapachy spod ziemi powróciły z całą mocą. Można było tę sytuację kłaść na karb niespotykanych upałów, z jakimi mieliśmy w tym roku do czynienia. Ale upały się skończyły, a zapachy... zostały.
Jedną z przyczyn takiej sytuacji (...) może być ograniczona ilość zużywanej wody przez mieszkańców. - Mirosława Chabowska, MWiK
- To jest nie zniesienia - mówił nam Czytelnik, regularnie robiący zakupy w sklepie „Auchan” - Przejście przez ulicę Kruszwicką to katorga. Jak można dopuszczać do takiej sytuacji, żeby dzień w dzień tak śmierdziało?
Podobne sygnały docierały do nas z ul. Grudziądzkiej i pl. Poznańskiego.
Mając nadzieję, że to jeszcze echa upałów, zapytaliśmy w MWiK o przyczyny kolejnej fali przykrych zapachów. Niestety, otrzymaliśmy niewiele wyjaśniającą odpowiedź w klasycznym stylu urzędniczym.
„Informacje o wydobywających się przykrych zapachach każdorazowo sprawdzamy - napisała Mirosława Chabowska z MWiK. - Kontrolowane są wówczas kanały w tych lokalizacjach. Jeśli są wskazania - montowane są na studniach filtry antyodorowe, które zabezpieczają przed wydobywaniem się nieprzyjemnych zapachów.
Niezależnie od tego prowadzony jest stały monitoring jakościowy ścieków. Jedną z możliwych przyczyn takiej sytuacji jest odbiegająca od normy jakość ścieków, może to też być ograniczona ilość zużywanej wody przez mieszkańców i związane z tym zagęszczenie ścieków”.
Przyznać trzeba, że po naszej interwencji przez kilkanaście dni zapachy zelżały. W miniony poniedziałek jednak powróciły z całą mocą.
Upałów już nie ma, wahań ciśnienia również. Mamy piękną, pogodną jesień. Kto zatem jest winny? Mieszkańcy, bo... za mało się myją?
A tak na poważnie, to bydgoszczanom wciąż w pewnych miejscach miasta robi się po prostu niedobrze i ogarnia ich wstyd przed przyjezdnymi. Czyżby niczego z tym nie można było zrobić? Tylko dlaczego w innych miastach tego problemu nie ma?