Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy w Oldze jest seks?

Redakcja
Zostały ostatnie miejsca i nie wiadomo, czy są widoki na wejściówki! 30 listopada Filharmonia Pomorska będzie oblężona przez miłośników piosenki pełnej finezji i mglistego seksapilu.

Zostały ostatnie miejsca i nie wiadomo, czy są widoki na wejściówki! 30 listopada Filharmonia Pomorska będzie oblężona przez miłośników piosenki pełnej finezji i mglistego seksapilu.

<!** Image 2 align=none alt="Image 200504" sub="Olga Bończyk, 30.11, o godz. 19 zaśpiewa w Filharmonii Pomorskiej piosenki z repertuaru Kaliny Jędrusik.
fot.: Mateusz Motyczyński">

Bohaterki koncertu andrzejkowego w filharmonii są dwie: Olga Bończyk i Kalina Jędrusik. Czy to jednak w ogóle możliwe, zaśpiewać coś po Jędrusik i wskrzesić ducha niezapomnianych piosenek, zaklętego przede wszystkim w niezwykłej interpretacji? Olga Bończyk miała świadomość, że mierzy się z materią trudną, więc do nagrywania, śpiewania utworów Kaliny podeszła z pokorą. Dojrzewała do tego przedsięwzięcia aż siedem lat. Pomysł udało się sfinalizować w zeszłym roku i to z orkiestrą, co dodatkowo uszlachetniło kompozycje. Płyta „Listy z daleka” jest hołdem dla muzy Starszych Panów.

Prawdziwa aż do bólu

Olga Bończyk nigdy nie ukrywała, że Kalina Jędrusik jest dla niej wzorem. W jednym z wywiadów powiedziała, że Jędrusik była w pewnym sensie „Dodą swoich czasów” (oberwało się jej nieźle za to porównanie od internautów!). Tłumaczyła, że Kalina była przecież kolorowa, miała sceniczny zmysł i odwagę, była prawdziwa, była „jakaś”. Te cechy nie przysparzały Kalinie (i Dodzie też!) fanów. Nieobca zatem jej była miażdżąca krytyka, obmowy, wyzwiska, a nawet przekleństwa ze strony co bardziej purytańskich środowisk. Nic jednak nie przeszkodziło jej królować na scenie, przed kamerą, czy to w roli przerysowanej i zmysłowej Lucky Zukerowej, albo bujającej w obłokach i melancholijnej Holly Golightly, czy wreszcie kabaretowej trzpiotki. Miała wiele wcieleń, każde z nich oszałamiało.

<!** reklama>

Teksty najwyższej próby

W wykonaniu Olgi Bończyk usłyszymy piosenki pisane przez legendy polskiej muzyki: Wasowskiego, Osiecką, Przyborę, Młynarskiego. By uciec od sztampy, na „Listach z daleka” Olga Bończyk celowo nie nie umieściła przeboju „Bo we mnie jest seks”. Czy bez jednego z najważniejszych tekstów w historii polskiej piosenki na bydgoskiej estradzie będzie gorąco? Musi być. O najwyższe emocje zadbają także muzycy towarzyszący artystce: Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Pomorskiej pod kierunkiem Marcina Nałęcza-Niesiołowskiego, Jacek Piskorz (fortepian), Andrzej Święs (kontrabas), Krzysztof Szmańda (perkusja).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!