W 2012 roku powoływano wojewódzkie komisje ds. orzekania o zdarzeniach medycznych. Ustawodawca uznał, że pracować w nich będzie 16 osób, spełniających odpowiednie kryteria. Komisje miały skrócić czas oczekiwania pacjentów na wypłatę odszkodowań i zmniejszyć koszty postępowania. Przekazanie sprawy komisji kosztuje tylko 200 zł - koszty sądowe są zwykle wyższe.
Komisja od zdarzeń
- Istotą pracy komisji jest ustalenie, czy określone zdarzenie pozostające w związku z pobytem w szpitalu można zakwalifikować jako zdarzenie medyczne - tłumaczy Jarosław Jakubowski, rzecznik wojewody kujawsko-pomorskiego. - Ze zdarzeniem medycznym mamy do czynienia w sytuacji zakażenia pacjenta biologicznym czynnikiem chorobotwórczym, uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia pacjenta albo śmierci pacjenta, będących następstwem niezgodnych z aktualną wiedzą medyczną: diagnozą, leczeniem lub zastosowaniem leku.
Powołaniu powyższych komisji (w 2012 r.) towarzyszyło ustanowienie obowiązku - szpitale miały wykupić polisy ubezpieczeniowe, uwalniające je od odpowiedzialności za błędy. Ale większość z nich tego nie zrobiła i rzadko zgadzają się na zaproponowaną wysokość odszkodowania. Dlatego działalność komisji nie jest skuteczna. W styczniu br., o czym informowały PAP i portal onet.pl, Konstanty Radziwiłł, minister zdrowia, zapowiedział powołanie zespołu, który zajmie się poprawieniem systemu.
Projekt zmian
Jedna z propozycji zakłada likwidację komisji.
- W skrócie, jest wypadek, nie trzeba szukać winnego: spisuje się sytuację wypadkową, orzecznik bada poszkodowanego i stwierdza określony uszczerbek na zdrowiu i następuje odszkodowanie. To niesłychanie proste - wyjaśniał minister Konstanty Radziwiłł.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, przewiduje się utworzenie funduszu wypadkowego, finansowanego w całości z budżetu państwa i mniejsze (maksymalnie ok. 80 tys. zł) kwoty przyznawanych odszkodowań. W tej chwili wypłacane są one z konta szpitala lub z konta ubezpieczyciela.