Stąd takie ewidentne „babole” jak proponowanie obstawiania Krzysztofa Pietrzaka, który w wyborach nie startuje i „wycenianie” go jako faworyta przed Tomaszem Latosem. Chodzi im o to, by zainteresować ludzi tematyką zakładów, a być może wielu skusi się potem na wytypowanie wyników najlepszej z lig, czyli naszej ekstraklasy lub jednych z najbardziej nieprzewidywalnych rozgrywek w Europie, czyli polskiej pierwszej ligi.
Przeczytaj:
Hazard i polityka - na kogo nie opłaca się stawiać
Fakt jest jednak taki, że bukmacherzy nie znają się na polityce, bo wybory w ofercie trafiają się tak rzadko, że nie ma wielu wyspecjalizowanych w polityce oddsmakerów (czyli ludzi ustalających kursy). To okazja dla osób, które interesują się takimi wydarzeniami, by złapać jakieś „kieszonkowe”. Nie tak dawno Rafał Bruski dawał świetnie zarobić w starciu z Konstantym Dombrowiczem, który był faworytem „buków”. Wynik tego starcia znamy.