Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bohaterowie „Fajnej ferajny” 1 sierpnia 1944 roku byli dziećmi i mieszkali w Warszawie [ROZMOWA]

Magda Jasińska
Książka „Fajna ferajna” Moniki Kowaleczko-Szumowskiej opowiada o powstaniu warszawskim z perspektywy  dzieci
Książka „Fajna ferajna” Moniki Kowaleczko-Szumowskiej opowiada o powstaniu warszawskim z perspektywy dzieci Tomasz Stankiewicz
Rozmowa z Moniką Kowaleczko-Szumowską, autorką książek dla dzieci i młodzieży „Gupikowo”, „Galop 44” czy najnowszej pt. „Fajna ferajna”, tłumaczką.

Niedługo pojawi się książka dla dzieci o powstaniu warszawskim „Fajna ferajna”. Napisanie książki o tej tematyce nie jest łatwe. Skąd się wziął pomysł?
[break]
Pracuję dla Muzeum Powstania Warszawskiego, jestem tłumaczem w muzeum. Bardzo często, kiedy siedzę w czytelni, a na ekspozycji wybuchają bomby i przetacza się kolejna bitwa, to w mojej głowie dzieje się to samo. A ponieważ piszę dla dzieci, moja pierwsza książka była dla nich, to naturalnie pomyślałam, że to jest temat, który można przedstawić dzieciom.

Pisanie o powstaniu nie jest łatwe, ale nie jest też zbyt trudne. Wiadomo, że pewnych aspektów nie należy dotykać, natomiast nie jest to aż takie trudne. Ja w „Fajnej ferajnie” znalazłam bohaterów, którzy w czasie powstania byli dziećmi. Oni opowiadają to z perspektywy dziecka, a dzieci bardzo chętnie tego słuchają.

Czy historie, które zostały opisane, znalazła Pani w Muzeum Powstania Warszawskiego?
W Archiwum Historii Mówionej. Są to historie niezwykłe, czasami humorystyczne. Wzięłam pierwszych osiem, które znalazłam, a szukałam w pewnej grupie wiekowej. Najpierw sprawdzałam datę urodzenia bohatera, a później każda historia mnie tak zafascynowała, że właściwie żadnej nie odrzuciłam. Każda z nich jest inna, każde dziecko jest inne. Kilkoro z bohaterów poznałam osobiście. Wtedy już naprawdę nie było odwrotu, to są ludzie tak niesamowici, pełni humoru, pogody i pozytywnego myślenia, że wpadłam w temat z kretesem.

Nie wszyscy bohaterowie żyją...
Pierwszy rozdział jest o Mirku Jajko - to był taki warszawski cwaniak, nie wiem, czy on żyje, wyjechał do Stanów po wojnie. Jest też Miki Bandyta - to Zalman Hochmann, potem przyjął polskie nazwisko Zenek Borkowski. On zmarł w Izraelu. Ale większość z nich żyje. Basię, Halusię i jej psa Melkę, Hipka, Jagę, Kazimierza poznałam osobiście.

Czy w momencie, kiedy Pani pisała książkę, już miała Pani zamiar sfilmować tę historię?
Początkowo miała być tylko książka, ale kiedy poznałam tych bohaterów i oni osobiście zaczęli opowiadać swoje historie, to wtedy miałam przeświadczenie, że nie można tego tak zostawić. Te opowieści i oni sami są tak niesamowici, że należałoby to uwiecznić na filmie.

I powstał półgodzinny film...
W filmie są wybrane historie bohaterów, mieszkających obecnie w Warszawie, i Kazimierza, którego przywieźliśmy z Wrocławia. Oni współczesnym dzieciom opowiadają to, co im się wydarzyło i co zapamiętali najbardziej. Na filmie dochodzi do rekonstrukcji - współczesne dziecko wciela się w bohatera z czasów powstania. W filmie zagrali moja córka i trzej siostrzeńcy męża.

Podobno jest Pani zakochana w Stanach Zjednoczonych...
Bardzo lubię Amerykę, mieszkałam tam dziewięć lat. To jest kraj, jak go nazywam, drugiej szansy - jak coś się w życiu nie powiodło, to tam można spróbować od nowa. Tam można znaleźć pieniądze (nieduże) na robienie tego, co się chce. Zaczęłam pisać w Ameryce, i choć nie miałam obywatelstwa, dostałam na to granty. Pisałam o ludziach, którzy z rzemienia wyplatają uprząż końską. Pojechałam nawet na ich spotkanie. To są także historie o ludziach, którzy tańczą meksykańskie tańce ludowe. Za to kocham Amerykę.

A jednak wróciła Pani do Polski...
Tak, ale ze względów rodzinnych. Tutaj mamy wszystkim bliskich. Tam trudno było wychowywać dzieci bez babć, dziadków, pierogów.... Wróciliśmy do Polski, czego zupełnie nie żałuję. Bo tutaj też można robić wspaniałe rzeczy i nawet pozyskiwać środki na film o powstaniu.

Nie tęsknią Państwo do Ameryki?
Bardzo tęsknimy. Czasem udaje nam się tam pojechać. „Wybryki z Ameryki”, które niedługo może skończę, są kontynuacją innej książki dla dzieci pt. „Gupikowo”. Jest to taka relacja z podróży, którą odbyliśmy z dziećmi do miejsc, w których kiedyś mieszkały. Sama podróż, przejechanie Stanów ze wschodu na zachód i z powrotem, było niezwykłym wydarzeniem.

Musi Pani być wyjątkowo zorganizowaną osobą...
Zmusza mnie pani do zwierzeń. Jestem kompletnie niezorganizowaną osobą. Boję się, że zapomnę na przykład, o której się umówiłam z Panią w radiu. Mam na szczęście niezwykłą rodzinę, która rozumie, że jak nie będę robiła rzeczy, które mnie pasjonują, jak pisanie czy kręcenie filmu, to będę częściej w domu i będę narzekać, więc popiera moją działalność pozadomową.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!