Zobacz wideo: Bydgoscy "wywiadowcy" w służbie:

Skończyło się srebrnym medalem po rywalizacji, w której bydgoszczanka ustanowiła swoje rekordy życiowe w dwóch konkurencjach.
Ten pierwszy „dorosły” medal w jej karierze na otwartym stadionie można by nazwać triumfem niepokornej woli Ady. Znam tę dziewczynę, od kiedy zaraz po maturze rozpoczęła studia dziennikarskie na bydgoskim uniwersytecie. Niedługo później rozpoczął się najtrudniejszy, jak sądzę, okres w życiu Ady. Zmarł jej ukochany trener, Wiesław Czapiewski. Nowego szukała po całym świecie, przez dłuższy czas bez powodzenia. Apelowałem wtedy do niej, by nie koncentrowała się jedynie na niepewnej karierze sportowej, lecz myślała też o nauce. Początkowo się tego trzymała. Potem, już na drugim roku dziennikarstwa, poddała się. Wtedy miałem jej to za złe.
Teraz już nie mam. Ada nie da sobie w kaszę dmuchać nie tylko na stadionie (podczas mistrzostw świata w Eugene otwarcie skrytykowała działaczy PZLA za lekceważenie potrzeb zawodników). W siedmioboju świat stoi przed nią otworem. A na uczelnię, w przeciwieństwie do sportu, wrócić można w każdym wieku. Zazwyczaj z korzyścią dla jakości studiowania.