Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwierzenia przy muzyce: Różne talenty w pomysłach Andrzeja „e-molla” Kowalczyka

Magda Jasińska
Andrzej „e-moll” Kowalczyk - lider i pomysłodawca zespołu Zemollem, który pisze teksty, komponuje, aranżuje, produkuje muzykę
Andrzej „e-moll” Kowalczyk - lider i pomysłodawca zespołu Zemollem, który pisze teksty, komponuje, aranżuje, produkuje muzykę Facebook/emoll.kowalczyk
Andrzej „e-moll” Kowalczyk - lider i pomysłodawca zespołu Zemollem. Na ostatniej płycie „Zanim” piosenki „e-molla” śpiewają, m.in.: Andrzej Poniedzielski, Krystyna Prońko, Zbigniew Zamachowski czy Marek Piekarczyk.

Skąd pomysł na taką nazwę zespołu - należy to tłumaczyć „z e-mollem”?
Tak, to wyszło kiedyś przez przypadek. Lata temu w taksówce rozmawialiśmy z kolegą, jak ten projekt nazwać, bo pod tym hasłem ukazuje się właśnie trzecia płyta i wtrącił się pan taksówkarz, mówiąc do nas „No przecież to proste. To ma się nazywać „Z e--mollem” i tak się stało.

Przylgnął do Pana ten dopisek „e-moll”. Pan jest taki mollowy rzeczywiście?
Tak, co słychać na załączonym obrazku (śmiech). Ojej, to długa historia sprzed 30 lat. Od kiedy zacząłem pracę tak zwaną artystyczną (w zeszłym roku obchodziłem trzydziestolecie pracy) to okazało się, że jest już Andrzej Kowalczyk - aktor, Andrzej Kowalczyk wspaniały scenograf, który zrobił między innymi „Ucieczkę z kina Wolność”, no i nie pozostało mi nic innego jak przybrać pseudonim. Tu znowu jeden z kolegów, ponieważ wówczas zajmowałem się jeszcze tak zwaną piosenka autorską czy nawet poezją śpiewaną, powiedział „Takie smutne te rzeczy śpiewasz - taki e-moll jesteś”. A ponieważ Preludium e-moll Chopina jest dla mnie wspaniałym, niedościgłym utworem, chociaż krótkie w swojej formie, to spodobała mi się ta propozycja i już tak zostało.

Kim jest Andrzej „e-moll” Kowalczyk? Czy w dobrej kolejności podam Pana zajęcia? Muzyk, autor tekstów, kompozytor, producent muzyczny, aranżer, lider zespołu, pomysłodawca różnych projektów...
Nie wiem, czy ta kolejność ma jakiekolwiek znaczenie. Cieszę się, że wykonuje tak wiele, czasem bardzo różnych od siebie projektów. Mam różne fascynacje, co nie wpędza mnie w żadną frustrację, a już na pewno nie narzekam na nudę. Nie należę do ludzi, którzy poddają się rutynie i w zasadzie, gdybym miał tylko pisać albo tylko aranżować, albo komponować czy produkować, to bym się dość szybko znudził. A tak jest ciągły płodozmian różnych zajęć i nie nudzę się.

Człowiek inteligentny nigdy się ze sobą nie nudzi...
Inteligentny może tak...

A do tego jeszcze skromny. Wszystko zaczęło się u Pana od poezji śpiewanej?
Tak. Byłem z wykształcenia muzykiem, żeby było śmieszniej - z muzycznego wykształcenia jestem pianistą klasycznym, ale też uczyłem się grać na gitarze. Pisałem teksty, wtedy mówiło się „poezja śpiewana”, a ja w życiu nie napisałem ani jednego wiersza. Mało tego, wszystkie teksty, które pisałem, były do muzyki, a nie odwrotnie. A to, że były na jakimś niezłym poziomie, to chyba dobrze. Natomiast na pewno nigdy to nie była poezja. Wtedy nie miałem ani swojego studia nagrań, ani za dużo instrumentów. Gdy zaczynałem, to czym mogłem się posługiwać, to był fortepian i gitara. To była połowa lat 80. i nie było takiej dostępności do studiów nagraniowych jak to jest dzisiaj. Co wtedy było absolutnie nie osiągalne, to pierwsze nagrania. Pamiętam, jak robiłem tak zwane nagrania wielośladowe na magnetofonie „Adrian” - chyba tak się nazywał szpulowy magnetofon, gdzie była możliwość nagrywania kilku śladów i to były dla mnie w ogóle możliwości nieograniczone.

Ucząc się gry na fortepianie klasycznym, od razu Pan wiedział, że nie pójdzie tą drogą?
Oj nie, nawet chciałem być muzykiem klasycznym, ale życie potoczyło się inaczej. Wolę przesiadać się z różnych klimatów muzycznych, zmieniać instrumenty, nie nuży mi się. Teraz jestem akurat też w takim fajnym momencie, że z jednej strony od 15 lat gram z Ewą Błaszczyk, kompletnie inny pejzaż, potem się przesiadam do rock and rolla, potem wchodzę do swojego studia - produkuje komuś płytę albo piszę muzykę do teatru. Teraz wchodzę na przykład w klimaty piosenki autorskiej ze swoimi recitalami, które składają się z pierwszych trzech płyt i z tą ostatnią, na pewno będzie to dla mnie ciekawym wyzwaniem.

A skąd pomysł na grupę zaproszonych gości na Pana ostatniej płycie: Joanna Trzepiecińska, Zbigniew Zamachowski, Artur Gadowski, Andrzej Poniedzielski, Krystyna Prońko, Marek Piekarczyk... Czy kogoś nie wymieniłam?
No pewnie, jeszcze wielu artystów: Mirek Czyżykiewicz, Rysiek Sygitowicz. Tak, to nie jest świeży pomysł, pierwszą suitę, bo to jest moja 12 autorska płyta, nagrałem chyba w 1995 roku. Suita to coś więcej niż same piosenki, to spektakl. Wtedy też było wielu gości m.in. John Porter, Krzysiek Jaryczewski, był duży chór „Lelum Polelum” z Olsztyna, to była taka jakby pierwsza moja suita, większa forma. Zawsze się opierało na tym, że te płyty miały być po prostu różne. Ja nie jestem specjalnie wokalistą, nie czuję się nim. Różnorodność muzyki, którą chcę się zajmować, wymaga różnych głosów, osobowości i dlatego zapraszam od wielu lat grono przyjaciół. To są ludzie, którzy swoją osobowością, talentami uprawiają te moje pomysły i przez to one są też różne i mam nadzieję, ciekawe, bo to jest rzeczywiście grono przyjaciół.

Zwierzenia przy muzyce - cała rozmowa Magdy Jasińskiej z Andrzejem „e-mollem” Kowalczykiem na antenie Polskiego Radia PiK w piątek o godz. 21.07

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!