Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zrozumienie jest pomocne zarówno w kwartecie, jak i w rodzinie

Magda Jasińska
Paweł Zalejski  od początku miał pomysł na granie w grupie, w końcu zapracował na zespół o światowej renomie
Paweł Zalejski od początku miał pomysł na granie w grupie, w końcu zapracował na zespół o światowej renomie Magdalena Jasińska
Rozmowa ze skrzypkiem Pawłem Zalejskim - bydgoszczaninem mieszkającym w Wiedniu, który niedawno wystąpił z kwartetem smyczkowym Apollon Musagete Quartett podczas 53. Bydgoskiego Festiwalu Muzycznego.

[break]
Po liceum muzycznym wyjechał Pan z Bydgoszczy.
Tak, do Warszawy. Moim marzeniem było dostać się do klasy profesora Krzysztofa Jakowicza - no i się udało. Najpierw studiowałem u pani profesor Julii Jakimowicz-Jakowicz, aż wreszcie u samego profesora Jakowicza.

Melomani na 53. Bydgoskim Festiwalu Muzycznym mieli niesamowitą ucztę - dwie godziny bardzo różnorodnej muzyki i do tego czterech wspaniałych muzyków, którzy się rozumieją na wylot. Czy się nadal jeszcze poszukujecie?
Mam wrażenie, że nadal poszukujemy. Oczywiście, że dużo z sobą rozmawiamy i dyskutujemy, ale podczas koncertu musimy się rozumieć bez słów.

W liceum muzycznym był Pan zauważany. Zarówno w szkole muzycznej, jak i na studiach był Pan kształcony na solistę, chociaż grał Pan jako koncertmistrz w orkiestrze salonowej w szkole muzycznej. W którym momencie zrodziła się ta myśl, że solą muzyki jest jednak kameralistyka?
To był proces. Ma pani rację, że w szkole i na studiach byłem przygotowywany do roli solisty. Aczkolwiek miałem już kontakt z kwartetem smyczkowym pani Agaty Jareckiej. Pamiętam, jak profesor Mirosław Żyta na korytarzu szkoły muzycznej zaproponował mi granie w charakterze koncertmistrza w orkiestrze salonowej. To była funkcja w zespole przyjaciół, odskocznia od normalnych zajęć z profesorem od skrzypiec. I pewnie to w końcu zaważyło na tym, że wczoraj mogliśmy zagrać na festiwalu w Bydgoszczy. Później na studiach było już różnie. Nie byłem wzorcowym studentem - uciekałem w kameralistykę. To mnie bardzo interesowało, może nawet było to dla mnie ważniejsze niż studia solowe.

Profesorowie to zauważyli?
Tak i było to różnie odbierane, szczególnie przez tych, którzy nie do końca wierzyli, że ta droga jest mi pisana. Udało mi się połączyć obie rzeczy. Cały czas starałem się szukać własnej drogi. Od początku miałem pomysł na granie w grupie, szukałem kwartetu, aż w końcu kwartet mnie znalazł. Po studiach przez rok grałem w orkiestrze Sinfonia Varsovia.

Jak Pan trafił do Sinfonii Varsovii?
To było za protekcją maestro Semkowa. Przeszedłem konkurs i przesłuchanie, i miałem przyjemność przez rok grać z tą wspaniałą orkiestrą. Potem wyjechałem na studia do Wiednia. To tam się odnaleźliśmy z kolegami, których znałem z Warszawy. Mieliśmy pomysł, że postawimy wszystko na kwartet i wystartujemy za dwa lata w konkursie ARD w Monachium. To była kluczowa decyzja. Postanowiliśmy, że na 2 lata odkładamy wszystko i ćwiczymy w zespole. To były 2 lata ciężkiej pracy - budowania kwartetu.

I wygraliście konkurs ARD w Monachium, jeden z najważniejszych na świecie. Czy otworzyły się drzwi do renomowanych sal?
To był ten cel, który sobie postawiliśmy. To nas na pewno scementowało, a na zewnątrz było biletem wstępu na salony.

Czterech Polaków, świetna wizytówka Polski na Zachodzie, ale czy udaje się Wam promować polską muzykę?
Takie było nasze założenie. Już teraz jesteśmy pytani, którego polskiego kompozytora zagramy. To nie było łatwe na początku, ale wyrobiliśmy sobie markę i można nam zawierzyć.

Żonę znalazł Pan w Wiedniu?
Nie, w USA. Moja żona jest pół Włoszką, pół Austriaczką.

Czy żona jest też muzykiem?
Jest również skrzypaczką. Gramy w duecie. Nie rywalizujemy, nigdy nie mieliśmy z tym problemu.

Łatwo żyje się dwóm indywidualnościom pod jednym dachem?
To ma swoje plusy i minusy. Plusy - to to, że ta druga osoba rozumie, kiedy muszę iść poćwiczyć. To zrozumienie jest bardzo pomocne. Tak jak w kwartecie - taki dobry team.

To częściej spotykacie się na estradzie, czy w domu?
W domu spotykamy się zdecydowanie częściej. Bardzo ważna jest dla nas kariera i nasze sukcesy zawodowe, ale najważniejsza jest rodzina.

Teczka osobowa:

Paweł Zalejski - skrzypek, grający w APOLLON MUSAGETE QUARTETT, to rodowity bydgoszczanin, który ukończył Szkołę Muzyczną w Bydgoszczy - klasę Henryka Bałabana.

Później były studia w stołecznej uczelni muzycznej, po których Paweł Zalejski przez rok grał w orkiestrze Sinfonia Varsovia. Bydgoszczanin wspólnie z kolegami artystami w 2006 roku w Wiedniu założyli zespół Apollon Musagete Quartett, który jest nie tylko zwycięzcą 57. Międzynarodowego Konkursu Muzycznego ARD w Monachium (2008 rok), ale także m.in. laureatem brytyjskiej nagrody Borletti-Buitoni Trust Award w 2014, czy cyklu ECHO „Rising Stars“.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!