Gdańscy radni przegłosowali w czwartek (27.03) uchwałę o wprowadzeniu od 1 września nocnego zakazu sprzedaży alkoholu w całym mieście. Władze miasta liczą, że nowe przepisy przyczynią się do poprawy bezpieczeństwa i jakości życia mieszkańców. Dotąd nocna prohibicja obowiązywała jedynie w Śródmieściu.
Zgodnie z uchwałą, zakaz sprzedaży alkoholu będzie obowiązywał od godz. 22.00 do 6.00 w sklepach i na stacjach paliw w całym mieście. Nie obejmuje on lokali gastronomicznych - restauracji, barów czy pubów, które nadal będą mogły podawać alkohol w tych godzinach. Ograniczenie nie obejmie też strefy zastrzeżonej w Porcie Lotniczym Gdańsk, tj. sklepów wolnocłowych dostępnych tylko dla podróżnych, którzy przeszli kontrolę bezpieczeństwa.
Za uchwałą głosowało 26 radnych, nikt nie był przeciwko, od głosu wstrzymało się siedem osób.
Podczas czwartkowej sesji wiceprezydentka Gdańska Monika Chabior tłumaczyła, że plan zmian w lokalnej polityce alkoholowej powstał w odpowiedzi na sygnały o problemach związanych z nadużywaniem trunków.
- Byłbym ostrożny w podejmowaniu takich decyzji. Po pierwsze, to są wpływy do budżetu. Gdańsk ma bogatszy budżet niż Bydgoszcz. Po drugie - to jest koło zamknięte - organizacje pomagające osobom uzależnionym będą dostawały mniej pieniędzy na działalność. A po trzecie: czemu to ma służyć? Ograniczeniu alkoholizmu? Młodzi ludzie o tej porze śpią, a jak ktoś chce się napić i się spręży i pójdzie do sklepu przed godz. 22. Następne zagrożenie, to kupowanie alkoholu w nocy u jakiejś babci w okienku. Dla sprzedawców to są pieniądze. Podchodziłbym do takich rozwiązań z rozwagą - mówi Robert Lubrant prezes stowarzyszenia "Bezpieczeństwo dziecka" i były bydgoski policjant.
Pomysł od czasu do czasu pojawia się w dyskusjach wśród bydgoskich radnych.
W Bydgoszczy jesienią referendum?
We wrześniu 2024 roku do Rady Miasta Bydgoszczy wpłynął wniosek od jednej z bydgoszczanek o ograniczenie godzin sprzedaży alkoholu na terenie całego miasta. Autorka uzasadniała go m.in. m.in. zanieczyszczaniem bulwarów nad Brdą. RM wniosek odrzuciła.
W uzasadnienie tej decyzji czytamy np.: "Przystępując do rozpoznania wniosku Rada Miasta zapoznała się z informacjami przekazanymi przez Policję i Straż Miejską dot. zakłócania porządku w rejonie sklepów rozprowadzających alkohol w godzinach
nocnych, ze szczególnym uwzględnieniem miejsc wskazanych przez Wnioskodawczynię. Jak wynika z raportu Straży Miejskiej interwencje mieszkańców dotyczące osób nietrzeźwych, zgłaszane pomiędzy godzinami 22:00 – 6:00, stanowiły w okresie od stycznia do listopada 2024 r. jedynie 13 % zgłoszeń dot. osób nietrzeźwych, ogółem."
Ale także...:"Jeżeli zgodnie z planem uda się wznowić działalność wszystkich rad osiedli na terenie całego Miasta, wówczas możliwe będzie zasięgnięcie kompleksowej opinii w sprawie propozycji zawartej w rozpatrywanym wniosku."
I nie, i tak w sprawie prohibicji
Zdzisław Tylicki, wiceprzewodniczący bydgoskiej Rady Miasta z Nowej Lewicy, stwierdza: - Nie widzę drastycznych przypadków, który uzasadniałyby wprowadzenie takich przepisów. Poza tym to zawsze powoduje wzrost liczby melin.
Z kolei prawica jest nieco innego zdania. Szymon Róg, radny bydgoskiej prawicy uważa: - Przydałaby się regulacja przepisów. Co prawda u nas nie ma takich hord, które biegają po Krakowie czy Warszawie, ale jednak...
W Bydgoszczy zakaz nocnej sprzedaży alkoholu w sklepach w ścisłym Śródmieściu, na terenie tzw. parku kulturowego. Od czasu obowiązywania nocnej prohibicji w Krakowie o połowę spadła liczba policyjnych interwencji związanych ze sprzedażą alkoholu. Mniej zajmuje się tym krakowska Straż Miejska. Ograniczenie nocnej sprzedaży alkoholu w części miasta obowiązuje m.in. we Wrocławiu, Poznaniu, Rzeszowie, Katowicach, Bielsku-Białej i Kielcach. Nad wprowadzeniem nocnej prohibicji zastanawia się też Warszawa oraz Konin.
