Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyzwiska, rękoczyny, kradzieże sprzętu czy niszczenie wozów. To czasem codzienność ratowników medycznych

Małgorzata Pieczyńska
Małgorzata Pieczyńska
Wyzwiska, rękoczyny, kradzieże sprzętu czy niszczenie wozów. Ratownicy medyczni i strażacy na służbie sporo ryzykują, ale prawo ich chroni.

Ulica Łochowskiego w Bydgoszczy. Pacjent walczy o życie, ale pracę ratownikom medycznym utrudnia podchmielony mieszkaniec, który ma pretensje o źle zaparkowaną karetkę.

Złość wyładowuje kopiąc w ambulans. Straty - 2 tys. zł. Ulica Smoleńska grupa wyrostków obrzuca karetkę pogotowia kostką brukową, kołyszą wozem. Wewnątrz jest pacjent, ale pijani mężczyźni się tym nie przejmują.

Wypadek drogowy w Rybitwach w gminie Pakość. Jest wieczór, więc strażacy z OSP rozstawiają flary ostrzegawcze. Dwóch 21-latków zabiera dwa z nich (warte 200 zł), bo jak później tłumaczą „tak fajnie świeciły”.

Czasem okazują skruchę

- Niestety, coraz częściej mamy do czynienia z agresywnymi zachowaniami wobec ratowników. Są obrzucani wyzwiskami i szarpani zwykle przez pijane osoby - mówi Przemysław Paciorek, zastępca dyrektora Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy. - Jeśli zagrożone jest ich bezpieczeństwo, to zawsze wtedy wzywają policję. Coraz częściej dochodzi też do ataków na karetki. W razie zniszczenia sprzętu sprawę kierujemy do prokuratury, ale czasem sprawcy po wytrzeźwieniu przychodzą i wykazują skruchę. Wtedy muszą pokryć koszty naprawy.

Choć strażacy to jedna ze służb, która cieszy się największym zaufaniem społecznym, to i oni w czasie pełnienia służby muszą być czujni. - Wybryki chuligańskie zdarzają się rzadko, częściej dochodzi do kradzieży sprzętu. Z reguły łupem padają elementy zabezpieczenia terenu działań - mówi mł. bryg. Małgorzata Jarocka-Krzemkowska, rzeczniczka KW PSP w Toruniu.

Chronią ich przepisy

Ratownik medyczny i strażak w czasie służby to funkcjonariusze publiczni. Osoba, która utrudnia im pracę w trakcie pełnienia obowiązków służbowych, musi liczyć się z konsekwencjami, bo nie pozostaje bezkarna. Zgodnie z prawem, jeżeli dochodzi do zniesławienia, popchnięcia lub uderzenia funkcjonariusza publicznego, to znaczy, że sprawca zajścia popełnił przestępstwo.

- Artykuł 222 Kodeksu karnego przewiduje za to karę grzywny, ograniczenia wolności lub więzienia do lat trzech - mówi mł. bryg. Małgorzata Jarocka-Krzemkowska. - W przypadku zniewagi słownej także przewidziane są sankcje określone w artykule 226 Kodeksu karnego, który mówi, że kto znieważa funkcjonariusza publicznego lub osobę mu przybraną, podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub jej pozbawienia do roku.

Najczęściej do aktów wandalizmu, niszczenia karetek pogotowia, znieważania ratowników, czy kradzieży sprzętu strażackiego dochodzi pod wpływem alkoholu. - Pojawia się pokolenie, które w głupi sposób chce zaistnieć - mówi Tomasz Marcysiak, socjolog z Wyższej Szkoły Bankowej w Bydgoszczy. - To jest chwila, bo taka osoba chce zaimponować innym, wyróżnić się na ich tle. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest przyzwolenie grupy rówieśniczej. Dopiero później, zwykle po wytrzeźwieniu, przychodzi dopiero refleksja „Co ja zrobiłem?”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!