Nie wystarczyła praktyka na miejscu, poruszył ich los dzieciaków ze zrujnowanego trzęsieniem ziemi Nepalu.
Powie ktoś, że u nas też znaleźliby pole do popisu. Myślę jednak, że to doświadczenie w dużej mierze wzbogaciło ich samych - i wcale nie turystycznie. Umiejętność organizowania bazy medycznej z niczego, pozyskiwanie sponsorów, edukacja prozdrowotna wśród ludzi pozbawionych wiedzy i elementarnych możliwości zadbania o siebie...
Być może, gdy studenci będą już poważnymi lekarzami, sporo tych umiejętności zdobytych w ekstremalnych warunkach może zaprocentować w cywilizowanym kraju.
Zobacz także: Z tramwaju na rower miejski