Tyle zaległości wykazują urzędnicze dokumenty na ostatni dzień ubiegłego roku, a przecież jest jeszcze z pewnością duża strefa relacji między rodzicami, którzy dogadują się między sobą na tyle, że sprawami łożenia na dzieci nie absorbują urzędów...
Bo to przecież rzecz pozostająca poza dyskusją - kiedy ludziom rodzi się dziecko (czy dzieci), muszą być solidarnie zobowiązani do zaspokajania wszelkich potrzeb potomka. I nie ma zmiłuj, i nie ma, że to problem tylko jednego rodzica. Jestem za tym, by sięgać po każdy środek, by im o tym przypomnieć.
PRZECZYTAJ:Nie chcą dawać pieniędzy na własne dzieci? No to gmina ich przyciśnie