https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jestem niewidząca Agatka. Jak pani ma na imię? - komentuje Alicja Polewska

Alicja Polewska
Pexels/zdjęcie ilustracyjne
Kiedyś mówiono o nich balkonowe dzieci, bo rzadko można było je spotkać w parkach czy na placach zabaw. Zostawał im tylko balkon. Rodzice nie byli w stanie przetransportować niepełnosprawnego syna o wadze 70 kilogramów plus wózek z trzeciego piętra na podwórko. Więc oglądał rówieśników przez szczebelki, jakby nigdy nie opuścił dziecięcego łóżeczka. Niepełnosprawni są dla nas, sprawnych, jak dzieci: wymagają opieki, wytężonej uwagi i jakoś tak się z nami dzieje, że bezwiednie zdrabniamy ich imiona, ba – potrafimy do dorosłych gaworzyć jak do niemowlaka. Odbieramy im osobowość. Godność. By za chwilę przestać ich dostrzegać.

Kiedyś była „wojna z trzema schodami”. Przegrana. Są gdzieniegdzie podjazdy dla wózków, dotacje na windy (gehenna, którą potrafią zgotować wspólnoty mieszkaniowe, nie zgadzając się na ich montaż – to osobna sprawa). Było trochę szumu: koncerty, deklaracje, że od teraz już będzie inaczej.

I jest jak było.

Kiedy ostatni raz widzieliście niepełnoprawnego na ulicy, w kinie, galerii handlowej? Nie widzieliście – oni tkwią na balkonach. I nie ma znaczenia, że jako społeczeństwo starzejemy się i stajemy się coraz bardziej – no właśnie! – niepełnosprawni. Mówimy sobie jednak, że to inna niepełnosprawność. Jeszcze udajemy, że dajemy radę. Oni nie chcą udawać – oni każdego dnia udowadniają swoją sprawność. Inną, a jednak sprawność.

Agata potrzebowała nowy paszport. Jest ubezwłasnowolniona, ojciec jest jej opiekunem prawnym.

Zaczęło się od wejścia. – Dzień dobry, jestem niewidząca Agatka (mimo 32 lat chce, żeby tak do niej się zwracać), a pani jak ma na imię?

Odpowiedziała jej cisza.

– Wiesz, pani może zapomniała swojego imienia – próbował zażartować ojciec, patrząc w oczy coraz bardziej przerażonej urzędniczki. Pani sięgnęła po dokumenty.

– Brakuje podpisu.

– Przecież córka nie widzi, jestem jej opiekunem prawnym.

– No to ja nie wiem.

Pani zabrała się za wypełnienie odpowiednich rubryczek, pobranie odcisków palców.

– To pani nie ma imienia? – Agata nie tylko nie widzi, ma też zachowania autystyczne i kiedy na coś się uprze, to nie ma zmiłuj.

– Pani jest zbyt zajęta – rzucił ojciec, chcąc rozładować sytuację. – Skoro już tutaj jestem, to czy mogę córce założyć „mObywatela” na swoim telefonie?

– A skąd mam wiedzieć? Pan pójdzie piętro niżej.

W innym pokoju inna pani była chętna do pomocy, ale zwyciężył system: żeby mieć „mObywatela”, trzeba mieć telefon. Żeby mieć telefon, trzeba mieć zdolność do czynności prawnych…

– Jestem opiekunem prawnym córki i nie mogę mieć w swoim telefonie aplikacji dla niej? Przecież ona sama nie obsłuży telefonu.

– No, wychodzi na to, że tak się nie da. Przykro mi.

Dobre i tyle.

Kiedy przyszła pora odbioru paszportu, okazało się, że wniosek złożyła… Agata, choć nie ma do tego prawa i teraz musi dokument odebrać, poświadczając podpisem! Ruszyła procedura uwiarygadniania ojca jako opiekuna prawnego. Paszport udało się odebrać.

Agata to moja córka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski