Trudno było w to uwierzyć także dlatego, że drony nie miały być amerykańskim lub zachodnioeuropejskim produktem, wytwarzanym w Polsce na licencji, tylko własnym projektem, produkowanym od podstaw przez nasz przemysł lotniczy.
Kiedy zaś ministerialny fotel stracił Antoni Macierewicz i w ślad za nim odszedł wiceminister obrony i poseł z Bydgoszczy Bartosz Kownacki, można było pomyśleć, że pomysł z bydgoskimi superdronami trafi do szuflady w archiwum MON.
A tu inicjatywa nabiera rumieńców. Podpisana 30 listopada umowa opiewa na 800 mln zł i jeśli nie będzie problemów z realizacją, może potrwać aż do 2026 roku. Daje to bydgoskim zakładom wieloletnią perspektywę spokojnego funkcjonowania i zapewne też rozwoju technologicznego.
„Orliki” - bo tak nazywać się będą produkowane w Bydgoszczy drony - wojny same nie wygrają, ale mogą być świetnymi zwiadowcami. Także na eksport.
TUTAJ przeczytasz komentowany artykuł (kliknij)
LICZ SIĘ ZE ŚWIĘTAMI - MIKOŁAJ DO WYNAJĘCIA.
