Do dramatu doszło w rejonie Czernihowa na Ukrainie. Trzech braci zostało wziętych do niewoli przez Rosjan zaraz po zajęciu ich wsi. Przez przez trzy dni byli przesłuchiwani i na końcu rozstrzelani przez okupantów.
Niedługo po egzekucji Ukraińcom udało się wyzwolić wieś Mykoły. Przeszukano grób, w którym znaleziono dwa ciała. Mężczyźni mieli związane nogi i ręce oraz rany postrzałowe głowy, co potwierdził prokurator Prokuratury Okręgowej Czernihowa Serhij Chamajko. Dziennikarze dotarli do Mykoły Kuliczenki, żywego, choć powinien zginąć wraz z braćmi. Wciąż trudno mu o tym opowiadać.
Historia dramatu braci zaczęła się 18 marca 2022 r. Gdy Rosjanie przeszukali dom braci, znaleźli mundur Sił Zbrojnych młodszego brata Mykoły - Jewhena, a także medale ich dziadka. Według Mykoły, to stało się powodem tortur i ostatecznej egzekucji braci.
Do 18 marca 2022 r. życie rodziny Kuliczenków niewiele się zmieniło, mimo że od początku agresji Rosji na Ukrainę ich wioskę Dowżyk okupowali Rosjanie. Gdy w pobliżu ich wsi zbombardowano rosyjską kolumnę, rosyjscy żołnierze szukali w ich wsi sprawców. Dotarli do domu z desek, w którym mieszkał Mykoła wraz z dwoma braćmi Jewhenem i Dmytro oraz siostrą Iryną, która w tym czasie była nieobecna w domu.
Chłopcom okupanci zawiązali oczy, wrzucili do pojazdu wojskowego i wywieźli z wioski. Okazało się, że Ukraińcy są wywożeni na teren Wyszniewa na przesłuchania w tartaku. Trzej bracia byli tam przetrzymywani przez trzy dni. Potem Rosjanie zabrali braci na rozstrzelanie.
Najpierw usłyszał za sobą strzał i 36-letni Dmytro, najstarszy z całej trójki, upadł na ziemię. Następnie Mykoła poczuł, że Jewhen, najmłodszy z braci, opada u jego boku. - Myślałem, że jestem następny – mówił stacji CNN. Kula rosyjska wbiła się w policzek Mykoły i wyszła obok prawego ucha. Wiedział, że jego jedyną nadzieją na przeżycie jest udawanie martwego.
Rosjanie wrzucili ciała braci do dołu, przysypali je ziemią i odeszli. Nie potrafi powiedzieć, jak długo leżał żywcem pochowany ze związanymi rękami i nogami, ale jakoś udało mu się wydostać spod zwłok starszego brata i wrócić do krainy żywych.
- Ciężko było mi oddychać, ponieważ Dima (Dmytro) leżał na mnie, ale rękami i kolanami udało mi się zepchnąć starszego brata na bok dołu - relacjonował.
Wciąż żywy Mykoła w ciemności szedł chwiejnym krokiem przez pola do najbliższego domu, gdzie udzielono mu pomocy.
Grupa operacyjno-śledcza udała się na miejsce pochówku zaraz po wyzwoleniu osady. Prokurator potwierdził informację, że braciom zawiązano oczy, związano ręce i nogi. Oględziny ciał wykazały rany postrzałowy głowy.
Mykoła ma nadzieję, że uda się odnaleźć i ukarać sprawców mordu.
