Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wara od naszych dzieci [MOJE TRZY PO TRZY Z PLUSEM]

Artur Szczepański

Miny biskupów, którzy spotkali się z wiernymi i nie tylko, aby omówić problem pedofilii w polskim Kościele, od samego początku tej specjalnej konferencji nie wróżyły nic dobrego. Obecność biskupów, Gądeckiego i Jędraszewskiego, autorów popularnego traktatu „Sztuka mówienia byle czego o ważnych sprawach”, jedynie pogłębiła nastrój narodowej frustracji i niespodziewanego bezwstydu.

Sporo więc usłyszeliśmy o międzynarodowym spisku rozseksualizowanego świata, czyniącego z duchownych, podejrzanych o pedofilię, bardziej ofiary niż sprawców. To akurat było do przewidzenia, bo kilkaset lat doświadczeń Kościoła w unikaniu odpowiedzialności zrobiło swoje i tylko niepoprawni optymiści z papieżem Franciszkiem na czele mogli spodziewać się sakramentalnego „przepraszam” i innych ekspiacyjnych, niepopularnych wśród dostojników Kościoła bzdetów.

Akurat tu warto posłużyć się kilkoma przykładami urzędowych terminów składania wyrazów ubolewania przez stronę kościelną - tortury z użyciem ostrych przedmiotów i koła - 350 lat, wymuszanie zeznań w celu zmiany poglądów naukowych - 400 lat, poważne niedociągnięcia organizacyjne przy organizacji wypraw krzyżowych - 700 lat, spopielanie niewiast, podejrzanych o współpracę z diabłem, jako jeden z najbardziej palących problemów wiary - od 600 do 800 lat. To częściowo może tłumaczyć nieprzyjemny fakt, iż słowo „przepraszam” w języku biskupów pojawia się zdecydowanie rzadziej niż zamówiona poprzez Ubera taksówka.

Jeżeli biskup Jędraszewski uważa, że „zero tolerancji” w stosunku do pedofili w sutannach to swoisty przejaw faszyzmu, nie bardzo możemy się dziwić wcześniejszym słowom byłego prokuratora Piotrowicza, jednego z twórców PiS-owskich standardów w wielu dziedzinach życia. To właśnie on, gdyby Państwo nie pamiętali, tłumaczył zaloty proboszcza z Tylawy w stosunku do małych dziewczynek dobrodusznością, wspaniałomyślnością, przejawiającą się całowaniem ich w usta, za pomocą, jak zapewne utrzymywał proboszcz, świętego jęzora (to tzw. ciumkanie). Oszczędzę Państwu innych bardziej pikantnych szczegółów tych historii, bo sensacyjnie i po raz pierwszy chciałbym się zgodzić z Jarosławem Kaczyńskim, zmieniając jednak podstępnie adresatów jego apelu: Wara od naszych dzieci!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wara od naszych dzieci [MOJE TRZY PO TRZY Z PLUSEM] - Nowości Dziennik Toruński