Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W peerelowski plener z radiem z Eltry pod pachą

Krzysztof Błażejewski
Obszerne budynki przy ul. Sobieskiego i widoczny w oddali wieżowiec przy ul. Dworcowej - to dawne imperium Eltry
Obszerne budynki przy ul. Sobieskiego i widoczny w oddali wieżowiec przy ul. Dworcowej - to dawne imperium Eltry Ze zbiorów WiMBP
Nie było w PRL-u Polaka, który nie miałby przynajmniej paru sztandarowych wyrobów bydgoskich zakładów Eltra. Radyjka „Koliber”, „Sylwia” czy „Izabella” grały nam od rana do wieczora.

Eltra w Bydgoszczy istnieje już od prawie wieku. Jej najlepszy czas przyszedł jednak w latach 60. i 70. ub. wieku, a przeminął wraz z otwarciem granic na import produktów elektronicznych z Dalekiego Wschodu po mniej więcej dwóch dekadach.

W połowie lat 60., kiedy modna stała się tzw. muzyka młodzieżowa, którą starsi nazywali „mocnym uderzeniem”, Polacy dosłownie oszaleli na punkcie słuchania muzyki poza domem i noszenia w tym celu tzw. tranzystorków ze sobą. Przeboje „Czerwonych Gitar”, Czesława Niemena czy „Skaldów” leciały na ulicy, w lesie, na plaży, na pływających po jeziorze kajakach i żaglówkach. Im głośniej radio grało, tym większy był szpan.

Pierwsze prymitywne, bardziej skrzeczące niż grające radia tranzystorowe nosiło się w dłoni, potem jednak, kiedy wraz z rozwojem techniki obudowa radia zwiększała się, trzymano je pod pachą albo za specjalne uchwyty, wyciągając jak najdalej teleskopowe anteny. Wąskim gardłem były tylko marne, wyciekające baterie, jeśli akurat były dostępne w kios-ku czy sklepie. Szczególnie na wsi tranzystorek był wyróżnikiem statusu materialnego, młodzież chodziła z nim od zagrody do zagrody, by popisać się posiadaniem kolejnej nowości rynkowej, a tych akurat Eltra produkowała wiele. Wystarczyło dla każdego Polaka i jeszcze na eksport. Chyba nie było tak dobrych ambasadorów Bydgoszczy w Polsce i poza jej granicami, jak opisywany przez nas nie tak dawno Romet i właśnie Eltra.

Zobacz również:

3 stycznia 2008 roku, po 39 latach funkcjonowania, definitywnie zamknięty został budynek „Kaskady” na rogu Starego Rynku i ul. Mostowej. Budynek zakupił znany bydgoski cukiernik Adam Sowa, który po jego rozbiórce zabudował to miejsce w inny sposób, m.in. odtwarzając dawną ulicę Jatki.

Tak zmieniło się miejsce po bydgoskiej Kaskadzie [zdjęcia]

Nikt jeszcze nie myślał o nazwie „Eltra” ani o miniaturowych tranzystorach, zastępujących wielkie diody i triody, stosowane powszechnie w dużych stacjonarnych radioodbiornikach, jak też o obwodach scalonych, mieszczących się na niewielkich płytkach, a nawet o regularnych programach radiowych, gdy warszawski inżynier Stefan Ciszewski postanowił osiedlić się w zamożnej wówczas, niezniszczonej przez wojnę Bydgoszczy i przy dzisiejszej ul. Św. Trójcy założył drobną fabryczkę wyrobów elektrotechnicznych. Ciszewski trafił na koniunkturę, związaną z elektryfikacją kraju. Po kilku latach rozpoczął budowę nowej siedziby firmy przy ul. Sobieskiego, powiększył asortyment produkcji, zdobywał patent za patentem, założył własny klub sportowy i rozbudował zakład do tego stopnia, że w 1939 roku zatrudniał ponad 500 pracowników! Sam Ciszewski zmarł nagle w 1938 roku. To była dla zakładu pierwsza katastrofa. Druga nadeszła w kwietniu 1945 roku, kiedy Armia Czerwona uznała, że przyszła Eltra to jej zdobycz wojenna i większość maszyn i urządzeń zdemontowała, a następnie wywiozła do Leningradu, gdzie powstała nowa fabryka. Zapewne wiele maszyn pochodzących z Bydgoszczy można byłoby w mieście nad Newą odnaleźć i dziś.

Latamy nad Fordonem

Czytaj na następnej stronie >>

Po wojnie w Eltrze (nazwę tę zakład otrzymał w 1957 roku) kontynuowano produkcję podzespołów elektronicznych. Bez wątpienia przełomem w działalności przedsiębiorstwa było skonstruowanie i wyprodukowanie w 1959 r. pierwszego polskiego miniaturowego radiowego odbiornika tranzystorowego Eltra MOT-59. Szybko zorientowano się, że to dobry kierunek działalności. Następnie przyszła kolej na „Kolibra”, potem na „Trampa”, „Sylwię”, „Jacka”, „Dominikę”, „Izabellę”. Z czasem zrezygnowano z imion męskich, kolejne szlagierowe wyroby zakładu nosiły nazwy „Ania”, „Kamila”, „Laura”, „Manuela”. Wszystkie to rynkowe hity. Marzyła o ich posiadaniu większość Polaków, w zakładowym sklepie zwykle stały kolejki. Doskonałą koniunkturę wykorzystano, rozbudowując zakład. W pejzaż Bydgoszczy trwale wpisał się wzniesiony przy ul. Dworcowej 11-kondygnacyjny biurowiec „Eltry”, dziś, niestety, niszczejący. W połowie dekady lat 70. zatrudnienie w zakładzie oraz jego pozabydgoskich filiach sięgnęło 6 tys. osób, głównie pracowały tu kobiety. Był własny dom kultury, była stołówka zakładowa.

Kiedy kraj nasycił się radyjkami, przyszedł czas na inne wyroby z Eltry. Elektronika szybko się rozwijała, a Eltra chciała za rozwojem nadążać. Konstruowano więc tunery radiowe, zestawy wieżowe, radiomagnetofony, kalkulatory, sprzęt nagłośnieniowy i koncertowy - kolumny głośnikowe i wzmacniacze, organy elektryczne. Muzyki na tym sprzęcie można było posłuchać w popularnym zakładowym klubie „Sezam”. Nadchodził jednak powoli nieunikniony kryzys, choć jeszcze w latach 80. podjęto budowę nowego zakładu na Glinkach.

Zobacz również:

Tak bydgoski Dworzec Główny zmieniał się na przestrzeni lat. Oto kilka fotografii z dawniejszych i nie tak odległych czasów.

Bydgoszcz Główna - dawniej i dziś [zobacz zdjęcia]

Eltra była klasycznym przykładem zakładu działającego w realiach gospodarki PRL-u. Produkcja oparta na imporcie podstawowych elementów, wzbogacona o śmiałą i nowoczesną polską myśl techniczną, w warunkach rynku cierpiącego wiecznie na niedobory i odciętego od Zachodu, cieszyła się na rynku krajowym powodzeniem i uznaniem. Eltra była także eksporterem, głównie do krajów bratnich, jak ZSRR czy Jugosławia, bądź zwanych rozwijającymi się. Więcej jednak zdziałać nie mogła z uwagi na ograniczenia gospodarki socjalistycznej. A kiedy rynek został otwarty - nic nie było w stanie utrzymać jej w podobnym kształcie…

Czytaj na następnej stronie >>

Eltrę spotkał taki sam los, jak większość molochów socjalistycznej gospodarki. W latach 1990-1991 zwalniano po 2 tys. pracowników rocznie, trzeba było nawet wyprowadzić się z reprezentacyjnego biurowca, a i tak długi rosły, choć udało się uniknąć ogłoszenia upadłości, bo wierzytelności w zamian za akcje przejął duński koncern Lexel. Potem przyszedł czas na produkcję radiood-twarzaczy samochodowych, walkmanów, alarmów samochodowych, a nawet telefonów. Eltra jednak przetrwała, choć dziś nie produkuje już radioodbiorników, tylko sprzęt elektroinstalacyjny i nie zatrudnia już tysięcy ludzi. Jest znów tak, jak było na początku...

Księga wspomnień

Najbardziej znanymi produktami Eltry były tranzystorowe odbiorniki radiowe, z czasem przekształcone w radiomagnetofony. Wśród produktów, zaczynając od 1958 roku, były: „MOT-59”, „Koliber”, „Tramp”, „Minor”, „Sylwia”, „Ara”, „Jacek”, „Kamila”, „Kama”, „Dominika”, „Izabella”, „Mariola”, „Jowita”, „Laura”, „Bogna”, „Hania”, „Ania”, „Halina”, „Tola”, „Manuela”, „Edyta”. Mało kto wie, że w Eltrze w 1960 roku na zlecenie Warszawskich Zakładów Telewizyjnych montowano także polskie telewizory marki „Szmaragd”, jednak był to tylko krótki epizod w dziejach bydgoskich zakładów.

Zobacz również:

Wielka parada przeszła w piątek ulicami Bydgoszczy. Barwne wydarzenie jest częścią Drums Fusion 2017. Parada przeszła ulicą Focha, zawróciła na rondzie Grunwaldzkim i dalej udała się na Wyspę Młyńską, gdzie odbyła się prezentacja wszystkich zespołów. Na godzinę 21 w piątek zaplanowano taneczną fiestę w bydgoskim MCK.

Wielka parada przeszła ulicami Bydgoszczy. Drums Fusion 2017

Polub "Express" na Facebooku

Bydgoszcz dawniej i dziś

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!