Zobacz wideo: głośne ekstradycje przestępców z Kujawsko-Pomorskiego
Do zdarzenia doszło 11 kwietnia przy ul. Piwnika Ponurego w bydgoskim Fordonie.
- Przy kontenerach PCK, obok przedszkola siedział człowiek, który spożywał alkohol. Widoczna była butelka wódki. Słaniał się na nogach, załatwił potrzeby fizjologiczne, po czym usiadł, a po chwili się położył. Widać było, że jest pijany - pisze pan Tomasz w mailu do naszej redakcji.
Relacjonuje, że wezwani policjanci ograniczyli się do przegonienia mężczyzny w inne miejsce. Dalej opisuje, że po kilku godzinach ten sam mężczyzna leżał obok kontenerów, nie wykazując oznak życia. Według relacji bydgoszczanina ktoś wezwał pogotowie, które wybudziło mężczyznę.
- Pogotowie widząc, że jest pijany, bada go i odjeżdża. Mężczyzna odchodzi, ale upada - czytamy w liście do redakcji. - Mieszkańcy znowu dzwonią na policję, przyjeżdżają ci sami funkcjonariusze i sytuacja się powtarza. Pomagają mu wstać i każą iść na pobliskie zalesione górki. Przeganiają pijanego i odjeżdżają. Mężczyzna zataczając się, po raz kolejny przewraca się. Po raz trzeci przyjeżdża ten sam radiowóz i ci sami policjanci. Zabrali mężczyznę dopiero po kilku telefonach i naciskach mieszkańców - dodaje pan Tomasz, który uważa, że policjanci zaniedbali obowiązki i nie podjęli właściwych działań. - Czemu policja pobłażliwie działa wobec pijanych, którzy są zagrożeniem dla samych siebie? - pyta Czytelnik.
Poprosiliśmy bydgoską policję o komentarz.
- Gdy funkcjonariusze przyjechali pierwszy raz, zastali mężczyznę pijącego jogurt. Był kontaktowy, normalnie rozmawiał. Nie było przesłanek do zatrzymania go. Podobnie za drugim razem. Stan mężczyzny nie zagrażał jego zdrowiu i życiu ani innym osobom - wyjaśnia kom. Przemysław Słomski z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
- Przy trzeciej interwencji mężczyzna był tak pijany, że funkcjonariusze podjęli decyzję o zabraniu go. W tym momencie zachowywał się agresywnie i znieważył policjantów - dodaje kom. Słomski.
Policja tłumaczy, że działała na podstawie Ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, która definiuje, że do odpowiedniej placówki można doprowadzić osobę nietrzeźwą, która swoim zachowaniem daje powód do zgorszenia w miejscu publicznym, okoliczności zagrażają życiu lub zdrowiu tej osoby lub innych ludzi. - Te warunki prawne były dopiero za trzecim razem. Wcześniej nie mogliśmy działać wbrew przepisom - mówi kom. Słomski.
- Browary Bydgoskie wrócą do życia, a wraz z nimi piwo Bractwo
- Jak powinien wyglądać Bydgoski Budżet Obywatelski? Trwają konsultacje z mieszkańcami
- "Polska zbrojna" - region też się zbroi. Więcej pozwoleń, ale będzie znakowanie
- W Bydgoszczy jest 14 buspasów. Po których nie można jeździć motocyklem i dlaczego?
