Trudno się z takim stwierdzeniem nie zgodzić, wiedząc, że jednostki podstawowej opieki zdrowotnej - najlepiej oceniane w gronie funkcjonujących w polskiej służbie zdrowia - zostały obciążone nowymi obowiązkami.
Mają one wykonać je za takie same pieniądze. Wszyscy wiedzą, że nie jest to możliwe - ale co tam! Polak potrafi! Nawet bicz z piachu ukręci jeśli trzeba. Choć wierzę w narodowe zdolności, uważam, że tym razem będzie inaczej.
W pakiecie onkologicznym jest wiele przedwyborczej obłudy. Pakiet daje bowiem pacjentom złudną nadzieję na szybką diagnozę i terapię oraz na to, że po zakończeniu leczenia chory onkologicznie nie zostanie pozostawiony sam sobie.
Założenie szczytne, ale nierealne. Niemożliwe jest również skrócenie kolejek. Powodem nie jest tylko to, że przychodni nie będzie stać na zatrudnienie kolejnych lekarzy.
Ważką przyczyną jest nasza mentalność. Każdy pacjent przecież będzie mógł zażądać wykonania drogich, specjalistycznych badań, w tym np. tomografii komputerowej.
Już dziś na takie badanie - nawet ci, u których zdiagnozowano raka - muszą czekać. Co się stanie, jeśli dojdą nowi pacjenci, teoretycznie zdrowi, którzy zapragną wykonać to badanie profilaktycznie?
Tego nie wie dziś nikt. Ja wiem jedno: nawet stoicka cierpliwość ma swoje granice - możliwości dofinansowywania budżetu państwa przez przychodnie też!