Bo cóż można odpowiedzieć komuś, kto pisze, cytuję: „Ostatnio stwierdziłem, że Straż Miejska obecna jest tylko w Śródmieściu, a nie ma jej na innych osiedlach”.
I dorzuca: „Dowiedziałem się, że zaczęła się pogoń za mandatami”. Jakikolwiek by ten komentarz był, zawsze wyjdzie na to, że strażnik porządku nie pilnuje, tylko celuje w kierowców.
Załóżmy, że takie „obywatelskie” doniesienie do mediów zostałoby potwierdzone czymś w rodzaju: „W celu poprawy bezpieczeństwa nasilamy kontrole pojazdów w Śródmieściu”.
Burza gotowa, plus hasło: „Zlikwidować Straż Miejską”. Jeżeli natomiast straż zaprzeczy, to z pewnością kłamie i coś na rzeczy musi być.
Ale za to, gdy sąsiad zastawi nam wjazd do garażu albo jakiś mistrz parkowania wjedzie nam prawie na balkon, gotowi jesteśmy takiego delikwenta palić ogniem, wsadzić do więzienia na długie lata, a mandat to za mały wymiar kary. A tylko pouczenie go traktujemy jako osobistą zniewagę.