Nie będzie nad Brdą rywalizacji o fotel prezydenta i 28 stołków w radzie miasta pomiędzy dwoma samorządowymi liderami aspirującymi do roli pierwszego gospodarza miasta i ich drużynami potencjalnych radnych: reprezentującego prawicę i centroprawicę (choć to w Polsce dość umowne, niejasne określenia) Łukasza Schreibera oraz reprezentującego lewicę i centrolewicę (też umownie) Rafała Bruskiego. W rozgrywkę pomiędzy lokalnymi samcami alfa wmieszała się samica alfa – Joanna Czerska-Thomas, reprezentantka Trzeciej Drogi.
Co to wróży przed dniem prawdy 7 kwietnia? Przede wszystkim drugą turę wyborów prezydenckich. O ile przed ogłoszeniem kandydatury Joanny Czerskiej-Thomas Rafał Bruski i jego sztabowcy mogli marzyć o ponad 50-procentowym wyniku w pierwszej turze, o tyle teraz, przy rozkładzie głosów na trzy kupki, tak wynik jest raczej nierealny.
Trudniejsza jest odpowiedź na pytanie, kto znajdzie się w drugiej turze. Joanna Czerska-Thomas długo się zastanawiała nad decyzją o zgłoszeniu swojej kandydatury, ale moim zdaniem nie za długo. Licząc od ubiegłej niedzieli, ma przed sobą pięć tygodni na przekonanie do siebie bydgoskich wyborców. W przypadku mało znanego kandydata byłoby to mało. Joanna Czerska-Thomas jest jednak znaną w mieście osobą. To obecna radna, wiceprzewodnicząca rady miasta, ale też przedsiębiorczyni i społeczniczka, znana z organizowania wielu charytatywnych akcji, m.in. na rzecz Ukraińców czy w obronie praw kobiet.
I w tym ostatnim przejawie aktywności kandydatki na prezydenta widzę jej największy atut. Polskie kobiety swoją polityczną siłę dobitnie pokazały w październiku, walnie przyczyniając się do utraty władzy przez Zjednoczoną Prawicę w wyborach parlamentarnych. W wyborach samorządowych szeroki udział kobiet też w wielu gminach może okazać się języczkiem u wagi. Jeśli zatem w Bydgoszczy panie postanowią w większości wesprzeć panią w staraniach o prezydenturę, to… wszystko może się zdarzyć.
Druga tura w Bydgoszczy jest niemal pewna. Jej skład natomiast może być różny. Może na przykład dojść do sytuacji, w której Joanna Czerska-Thomas wprawdzie odbierze część głosów Rafałowi Bruskiemu (bo jej wpływ na wyborców Łukasza Schreibera wydaje się mało prawdopodobny), ale nie tak dużo, by samemu znaleźć się w drugiej turze. Wtedy prawdopodobny scenariusz jest taki, że bydgoskie sztaby Trzeciej Drogi i KO z powrotem zwierają szeregi i nawołują bydgoszczan do głosowania „antyPiS”. Taki sam scenariusz jest prawdopodobny w sytuacji, gdyby to Joanna Czerska-Thomas stanęła w drugiej turze do rywalizacji z Łukaszem Schreiberem.
Najciekawsza, moim zdaniem, sytuacja miałaby zaś miejsce, gdyby w drugiej turze stanęli naprzeciw siebie Czerska-Thomas i Bruski. W tym wypadku wygranej aktualnego prezydenta wcale nie byłbym taki pewien. Przez kilkanaście lat swej władzy w mieście – jak zresztą każdy polityk postawiony w takiej sytuacji - zdążył narazić się wielu wyborcom. Joanna Czerska-Thomas tak licznego negatywnego elektoratu zapewne nie ma i być może zebrałaby głosy wyborców antyPiSowskich i antyBruskich zarazem.
