W Bydgoszcz działa obecnie 810 punktów gastronomicznych i sprzedaży detalicznej alkoholu. Tylko od początku roku do 18 października wydano 479 zezwoleń na sprzedaż w sklepach i gastronomii.
- W roku 2023 liczba wydanych zezwoleń to 766 - wylicza Marta Stachowiak, rzeczniczka prasowa prezydenta Bydgoszczy. Dodaje, że w 2022 było to 751 pozwoleń.
O dostępności alkoholu w Bydgoszczy pisaliśmy kilka dni temu przy okazji dyskutowanego pomysłu wprowadzenia nocnej prohibicji na terenie Bydgoszczy. Radni mają podzielone zdania na temat wprowadzenia takich regulacji. Jakub Mikołajczak, szef klubu radnych PO podkreśla, że w Parku Kulturowym obejmującym Stare Miasto taki zakaz już obowiązuje. Waha się też Joanna Czerska-Thomas, z jednej strony przywołująca dane o jednym sklepie monopolowym przypadającym na 300 mieszkańców, z drugiej jednak nie mająca wątpliwości, że nocna prohibicja na terenie całego miasta na pewno wzbudziłaby gorącą dyskusję.
Od alkotubek do lodów alkoholowych
Problem dostępności do alkoholu powrócił kilka tygodni temu, przy okazji afery z tzw. alkotubkami, czyli saszetkami przypominającymi produkty dla dzieci, ale zawierającymi różne rodzaje napojów wyskokowych. Tubki wycofano szybko ze sklepów. Tymczasem kilka dni temu pojawiła się informacja, tym razem z Poznania, że w jednym z tamtejszych marketów można było kupić alkoholowe lody.
Oświadczenie w tej sprawie wydał producent "alkolodów". Jan Januszewski, właściciel firmy Lody Jan przesłał stanowisko redakcji Polsat News, która następnie je opublikowała: "Produkcja naszych lodów zawierająca niewielkie ilości alkoholu jest zgodna z obowiązującymi przepisami w Polsce". Zapewnił też, że lody nie są już produkowane, bo zwyczajnie... nie sprzedawały się. W sklepach zostały już tylko pojedyncze sztuki.
Lepiej, czy gorzej niż w Skandynawii?
W 2014 roku wyliczono, że w samej Bydgoszczy jest dwa razy więcej sklepów monopolowych, niż w całej Norwegii. Wysokoprocentowe trunki w państwie skandynawskim można było w niespełna 300 punkach, a nad Brdą w - 743. Jeszcze gorzej wypadało porównanie liczby sklepów do liczby mieszkańców - w Norwegii jeden przypadał na 18 tys. osób, a w Bydgoszczy na... 465.
- Społeczeństwo dziczeje. Widuję młodych i starych, którzy rano w drodze do pracy zachodzą do sklepu znanej czerwonej sieci - mówi jedna z mieszkanek osiedla Bartodzieje.
Dodaje, że na krótkim odcinku ulicy Marii Skłodowskiej-Curie znajduje się sklep monopolowy, dwa minimarkety i jeden market, w którym można kupić piwo, wino i rozmaite wódki.
