[break]
Rejon, o którym mowa, przylega bezpośrednio do obszaru Bydgoskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego. Znajduje się w lesie, tuż za centrum logistycznym Lidla. To - jak pokazały badania prowadzone w latach 2004-2005 przez Roberta Grochowskiego i Jarosława Butkiewicza - unikalny fragment strefy POL-Betrieb, stanowiący zwartą i kompletną linię produkcyjną prochu. Występują tutaj w sposób modelowy wszystkie typy budynków, wykorzystywanych w cyklu produkcyjnym niemieckich zakładów DAG - walcarki, gniotowniki, mieszalniki, stacje transformatorowe oraz magazyny.
Po badaniach, ten teren oraz dzisiejsze „Exploseum” zostały objęte rodzajem ochrony konserwatorskiej. W przypadku walcarek z POL-Betrieb miasto wykonało to w ten sposób, że w zapisach miejscowego placu zagospodarowania przestrzennego jakiekolwiek działania uzależniło od negocjacji i zgody konserwatora zabytków.
Od lat w strefie walcarek nic się nie dzieje. Teren, mimo że pod okiem konserwatora, jest notorycznie rozkradany i niszczony. Po otwarciu obszaru dawnego Zachemu dla wszystkich to raj na ziemi dla złomiarzy. Ci wykuwają nawet stalowe zawiasy z betonowych ścian budynków, wyrywają grube kable energetyczne z ziemi, tną stalowe fragmenty resztek instalacji. W ciągu kilku ostatnich miesięcy dawna strefa POL-Betrieb zaczęła przypominać krajobraz księżycowy.
- Temat do nas nie wpłynął, ale zainteresujemy się nim pod kątem zagrożeń i zabezpieczenia terenu przez właściciela - deklaruje Arkadiusz Bereszyński z bydgoskiej straży miejskiej. - Odpowiedni rewir niezwłocznie się tym zajmie. Co do możliwości zatrzymania samych złomiarzy - to trudna sprawa, zwłaszcza po otwarciu terenów dawnego Zachemu.
- Teren nie jest ochraniany, jego przyszłość leży w rękach konserwatora i miasta - twierdzi Andrzej Połgrabski, prezes Bydgoskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego. - Nie możemy nic tam robić bez uzgodnień. Miejmy nadzieję, że sprawa tego terenu wyjaśni się jak najszybciej.
Bardziej rozmowna jest Anna Rembowicz-Dziekciowska, dyrektorka Miejskiej Pracowni Urbanistycznej. - Pracujemy nad zmianą miejscowego planu, zapisy poprzedniego były nierealne - mówi.
Do wojewódzkiego konserwatora zabytków wpłynęła ekspertyza, która przygotowano na zlecenie BPPT.
- Chodzi o ustalenie, które obiekty, jako unikatowe, mają zostać i w jakim zakresie można robić coś z pozostałymi -mówi dyrektorka MPU. - Między konserwatorem a BPPT musiało dojść do porozumienia, wiemy już, że do niego doszło. Teraz my jednak musimy to określić szczegółowo w zmodyfikowanym planie zagospodarowania, zobaczyć, czy konserwator nie będzie miał uwag. Potem plan musimy wyłożyć do wglądu. Uchwalenie zmian powinno być możliwe jeszcze jesienią w tym roku tego roku.
Przypomnijmy, że kilka lat temu - po tym, jak terenem tym zaczął się interesować BPPT, doszło do protestu organizacji kultywujących pamięć i historię miasta. Zagospodarować teren na własne potrzeby chce też bydgoskie Muzeum Okręgowe - wniosek o dofinansowanie prac mających pozwolić na uruchomienie tu ruchu turystycznego jest w założeniach ZIT z lipca 2014 roku.
