Grupa bydgoszczan, wśród nich znani artyści, wystąpiła w kampanii reklamowej wódki „Żubrówka”, przeznaczonej na rynek japoński. Filmiki można obejrzeć w Internecie.
<!** Image 2 align=none alt="Image 180644" sub="Od lewej: Andrzej Maziec mówi o sobie, Leszek Goldyszewicz jest handlarzem, a Andrzej Gawroński - strażakiem Fot.: internet">Przyciemnione wnętrze baru, za stołem długowłosy mężczyzna w jasnej marynarce. W jednej dłoni drink, w drugiej papieros. - Mam ogromnie dużo lat. Jestem fotografem. Też już od ogromnej liczby lat i jestem właściwie na rozdrożu - mówi mężczyzna. Dalej rozważa, czy iść w stronę komercji, czy jednak posłuchać głosu uczucia. To Andrzej Maziec, znany bydgoski fotografik. Jeśli chcecie dowiedzieć się, co wybrał, obejrzyjcie film na stronie www.zubrowka.jp.
To jedna z historii składających się na całą serię. Na końcu każdego z filmów pojawia się reklama wódki „Żubrówka”. Wszystkie opatrzone są japońskim komentarzem i napisami.
- To było kilka miesięcy temu. Siedziałem w ogródku przy „Węgliszku”, gdy podeszli do mnie ludzie. Zapisali sobie moje nazwisko i powiedzieli, że mam w południe przyjść do pubu „Kredens”. Tam już czekała ekipa filmowa złożona z Japończyków. Byli też Polacy, jeden z nich tłumaczył. Przyszło też kilka osób, które tak jak mnie zaproszono do udziału w filmie. Japończyk mówił, że mamy opowiedzieć o sobie, a na końcu wyrecytować kwestię po japońsku. Pomysł jest taki, że siedzimy w japońskim barze i jeśli ktoś poda tam nasze imię, dostanie drinka za darmo. Zarobiłem 100 euro - mówi Andrzej Maziec, który w reklamie wystąpił jako Roman.
- Bo oprócz mnie był jeszcze jeden Andrzej i widzom nie miało się mylić - tłumaczy Maziec.
<!** reklama>Andrzej Gawroński, radiowiec i konferansjer, bo o nim mowa, widział już filmik ze swoim udziałem i mówi o nim tak: - Takie tragiczne to chyba nie jest...
Andrzej Gawroński zagrał strażaka rozważającego, co jest ważniejsze: miłość czy kariera. Artysta malarz Leszek Goldyszewicz zagrał handlarza biżuterią, który bardzo ekspresyjnie klaruje kandydatowi do pracy w jego firmie, w jaki sposób „wyprowadzi go na ludzi”.
Wśród bohaterów japońskich reklam znalazły się dwie kobiety. - Samotność to jest straszna rzecz - mówi pani Barbara, która jednak wierząc w odmianę losu, wychyla kieliszeczek. Pani Marta, stojąc za barem, odradza wiązanie się z żonatym mężczyzną.
Skąd pomysł na tak nietypową kampanię reklamową? W jaki sposób japońska ekipa filmowa trafiła do Bydgoszczy? Co zdecydowało o wyborze osób grających w reklamach? Na jaki rynek są te reklamy przeznaczone? W jakich mediach są pokazywane?
Nasze pytania wprawiły w konsternację przedstawicieli firmy CEDC, która jest producentem wódek „Żubrówka”. Z odpowiedzi, jaką wczoraj uzyskaliśmy, wynika, że producent nie miał pojęcia, że Japończycy wzięli się za kręcenie reklamówek „Żubrówki”.
„Projekt spotów reklamowych, które widoczne są na japońskiej stronie internetowej, został w całości zrealizowany na zlecenie naszego japońskiego partnera. Nie był z nami konsultowany na żadnym etapie. Jesteśmy w trakcie rozmów z naszym japońskim dystrybutorem na ten temat” - napisała do nas w mailu Katarzyna Płońska, senior marketing export manager z CEDC.
Jak się dowiedzieliśmy, być może na początku przyszłego tygodnia Japończycy udzielą wyjaśnień CEDC.
Warto wiedzieć
Jak stawiać, to po japońsku
- Każdy z aktorów występujących w reklamie „Żubrówki” wypowiada na koniec te same słowa:
- Japoński zwrot „ore-no ogori-da” oznacza tyle co „ja stawiam”.
- Słowo „żubrówka” brzmi po japońsku mniej więcej tak jak po polsku.