Zobacz wideo: Najniższe emerytury i renty po waloryzacji w 2021 roku
Napisałem potem bez ogródek, że obostrzenia to fikcja. Na targowisku pani sprzedająca najlepsze warzywa nawet nie udawała, że zasłania czymś twarz. W markecie zaś nikt nie sprawdzał, ile osób wchodzi na salę, przy kasach tworzyły się długie kolejki, a przy wędlinach klient stojący za żoną niemal wchodził jej na plecy.
Teraz, traf chciał, że również w sobotę i pierwszego dnia obowiązywania nowych obostrzeń, zawędrowałem wraz z żoną w te same miejsca. Większą zmianę zaobserwowałem w markecie. Koszy na zakupy było tam dokładnie tyle, ile osób mogło zgodnie z przepisami znaleźć się w sklepie. Przy wejściu uwijała się młoda pracownica, pilnująca, by nikt się z tego nie wyłamał i jednocześnie wyłapująca i przynosząca wolne kosze spod kas.
Na targowisku natomiast postęp był taki, że pani od najlepszych warzyw nosiła już maseczkę. Szkoda, że tylko na brodzie i połowie ust. O wchodzeniu sobie na plecy zarówno na targowisku, jak i w sklepie, nie było mowy. Z prostego powodu - mimo przedświątecznego weekendu i dobrej pogody w obu tych miejscach wielu klientów nie było. Dziwne...
