Na marginesie mówiąc - pytanie, kto nimi w smrodzie spalin jeździ w ogóle, pozostawiam otwarte... Ponieważ jednak mamy taką a nie inną politykę rowerową - także dla bezpieczeństwa ludzi na jednośladach napędzanych siłą mięśni - budowa ścieżek na ul. Focha i Kruszwickiej wydawała się być uzasadniona. Tyle tylko, jak się teraz okazało, sztandarowy projekt rowerowy bydgoskiego Urzędu Miasta i bydgoskich drogowców napotkał problem w postaci... cen na budowę. Jeden ze startujących w przetargu uznał nawet, że droga rowerowa na ul. Focha będzie droższa aż o trzy miliony złotych. Na Kruszwickiej - też drożej. Ponieważ oferty przebijają pulę na inwestycję, przetarg został unieważniony.
TUTAJ przeczytasz komentowany artykuł (kliknij, żeby przejść)
Pewnie będzie nowy przetarg pod warunkiem, że pieniędzy będzie więcej. I tu kolejna przeszkoda, bo nadwyżka inwestycyjna miasta - bo z niej można tę kasę skubnąć - też może być mniejsza.
Widać, że ten rower ma pod dużą górę.
