Wczoraj prezydent Bydgoszczy nie rozpoczął rozmów z załogą Miejskich Zakładów Komunikacyjnych. Zlekceważenie próśb oznaczało tylko jedno - że dziś o godzinie 4 rano kierowcy i motorniczowie nie wyjechali z zajezdni.
- Byłem w zajezdni. Rozmawiałem z ludźmi - mówi Marek Napierała, przewodniczący zakładowej organizacji NSZZ „Solidarność”. - Usłyszałem, że chcą stanąć, bo uważają, że wszystko się rozmydli. Chcą powrotu Pawła Czyrnego. Nie akceptują decyzji prezydenta, który zgodził się na to, by prezesem naszej spółki został Łukasz Niedźwiecki.
PRZECZYTAJ:Związkowcy MZK twierdzą, że były prezes odszedł, bo nie chciał pogrążyć firmy
- Muszę prosić bydgoszczan o to, by zapewnili sobie transport - oświadcza Andrzej Arndt, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji w MZK. - Załoga pominęła nasze organizacje. Ludzie są zdesperowani, chcą, by wreszcie prezydent ich wysłuchał. Tym razem nie potrafimy ich powstrzymać.
Dzisiaj o godzinie 4 rano, kiedy zaczęła się pierwsza zmiana, na ulice miasta nie wyjechały tramwaje i autobusy.
Przypomnijmy: wczoraj na znak protestu prawie wszyscy kierowcy i motorniczowie umieścili za przednią szybą pojazdu kartkę z napisem „protest”. Na pierwszej zmianie tylko jeden kierowca nie zadeklarował udziału w dzisiejszym strajku. Tak ostrą reakcję załogi spółki wywołała decyzja prezydenta Rafała Bruskiego, który na stanowisko prezesa MZK rekomendował byłego wiceprezydenta Łukasza Niedźwieckiego, który popierał projekt podziału spółki i jest obwiniany o mobbing. Wcześniej rezygnację ze stanowiska szefa MZK złożył Paweł Czyrny, który - jak dowodzą związkowcy - nie chciał podpisać niekorzystnej dla spółki umowy.
Wczoraj ratusz unikał komentarzy. Michał Sztybel, doradca prezydenta, oświadczył, że urząd nie ma co komentować, bo żadne oficjalne pismo jeszcze nie wpłynęło. Powiedział też, że za sytuację w MZK odpowiedzialny jest Mirosław Kozłowicz, zastępca prezydenta. Pod koniec dnia otrzymaliśmy lakoniczną informację.
- Po zebraniu niezbędnych materiałów, koniecznych do wyjaśnienia wszystkich uwag, zaproponuję termin spotkania z przedstawicielami związków - stwierdził wiceprezydent Mirosław Kozłowicz.